pytany przez "Dziennik" wprost, kto jego zdaniem mógł dokonać przecieku i czy naprawdę podejrzewa Zbigniewa Ziobrę, nie chce jednak snuć domysłów. Kaczmarek nie przeczy, że miał "ogólną wiedzę" na temat akcji CBA, ale stanowczo zaprzecza, jakoby to on był sprawcą przecieku. Kto zatem mógł zdradzić Lepperowi, że CBA prowadzi przeciwko niemu prowokację? Współpracownicy Kaczmarka mówią "Dziennikowi" szokujące rzeczy. - O operacji CBA wiedział nie tylko minister sprawiedliwości, ale wszyscy zastępcy Ziobry w resorcie sprawiedliwości, a także wicepremier Przemysław Gosiewski - opowiadają "Dziennikowi". Gosiewski - jak wiadomo - zaprzeczał, jakoby wiedział o sprawie. Ich zdaniem o planach CBA wobec Leppera mogli także wiedzieć niektórzy dziennikarze. Według współpracowników Kaczmarka wiedzę o planowanej akcji miały też wszystkie służby - w tym policja i Biuro Ochrony Rządu. Ich zdaniem równolegle prowadzona jest jeszcze inna operacja przeciwko politykowi ochranianemu przez BOR. - To tam mogło dojść do "przebicia" - dowiaduje się gazeta. O planowanej przez CBA akcji przeciw Lepperowi wiedziały więc również służby nadzorowane przez Kaczmarka. - Miałem ogólną wiedzę, ale nie znałem żadnych szczegółów operacji - mówi w rozmowie z "Dziennikiem" Kaczmarek. Przyznaje też, że już jako prokurator krajowy dowiedział się o planowanych działaniach (przeszedł do MSWiA w lutym, a operację rozpoczęto w styczniu). Potem mówili mu o niej funkcjonariusze służb, które nadzorował. Nie precyzuje, czy chodzi o Centralne Biuro Śledcze, czy np. Biuro Ochrony Rządu. Niezależnie od głównego wątku prokuratorskiego śledztwa w sprawie przecieku sprawdzany jest także drugi - dotyczący możliwego wyjawienia informacji przez kogoś z Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Mariusz Kamiński, szef tej służby, ręczy wprawdzie za swoich ludzi, ale postępowanie wewnętrzne jest prowadzone. Jak się nieoficjalnie dowiedział "Dziennik" we wtorek zmieniła się ekipa agentów zajmujących się dotychczas tą sprawą.