Sawicka została uznana winną powoływania się na wpływy w instytucjach, przyjęcia łapówki i podżegania do skorumpowania burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Komentując w Polsat News wyrok Kaczmarek wielokrotnie zwracał uwagę na słowa sędziego Huberta Gąsiora, który w uzasadnieniu wyroku mówił, że "działania CBA wobec późniejszych oskarżonych nie miały podtekstu politycznego". Niestety sprawa uzyskała taki podtekst już po ich zatrzymaniu, co "utrudniło jej wyjaśnienie". Dlatego poseł PiS zaapelował do mediów i polityków PO, "by ważyli słowa, ponieważ czas kłamstw się skończył. Jeżeli jednak wyrok sądu nie będzie szanowany, to będę pozywał za kłamstwa na mój temat". Zapytany, czy ma już kogoś konkretnego na myśli, odpowiedział: "Jeszcze nie". Kaczmarek mówił także, że "CBA na nikogo nie polowało. Już w trakcie znajomości Sawicka zaproponowała działania niezgodne z prawem". Komentując w Polsat News zasadność konferencji prasowej, urządzonej przez ówczesnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego tuż po zatrzymaniu byłej posłanki, Kaczmarek stwierdził: "O tak istotnych sprawach opinia publiczna powinna być informowana. Nie traktuję tego jako gry politycznej". Słabość państwa polskiego Były agent podkreślał również, że z Beatą Sawicką łączyły go wyłącznie kontakty biznesowe. Komentując pojawiające się w mediach informacje o intymnych sms-ach, które miał rzekomo przesyłać byłej posłance PO, stwierdził, że "nie było żadnych sms-ów, to wszystko kłamstwa Sawickiej". Kaczmarek stwierdził także, że jego doświadczenia po ujawnieniu sprawy Sawickiej dowodzą słabości państwa polskiego. "Ujawniono mój wizerunek, moje dane osobowe, a przecież wcześniej rozpracowywałem groźne grupy przestępcze" - wyjaśnił. "PO i niektórzy dziennikarze zarzucają mi dziś, że jestem młodym emerytem, ale to przecież oni swoimi działaniami zmusili mnie do odejścia z CBA. Ci sami ludzie powinni dziś przeprosić całe Biuro, ponieważ przez nich nasze poświęcenie dla Polski zostało stłamszone. Jestem ciekaw, czy nowi agenci będą tak chętnie godzili się na ryzykowną walkę z przestępcami, jeśli widzą, co dzieje się z tymi, którzy się temu poświęcają" - pytał Kaczmarek. Wyrok dla Sawickiej i burmistrza Helu Stołeczny sąd okręgowy skazał dziś byłą posłankę Beatę Sawicką na 3 lata więzienia, pozbawienie praw publicznych na 4 lata i 40 tys. zł grzywny, natomiast burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i grzywnę. Orzeczenie wydane przez trzech sędziów zawodowych zapadło po dwuipółletnim procesie przeciwko oskarżonym o korupcję i płatną protekcję Sawickiej i Wądołowskiemu. - Wymierzając kary, sąd wziął pod uwagę stopień winy oskarżonych i stopień szkodliwości ich czynów - mówił w dwuipółgodzinnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior. Jak podkreślił, oskarżeni działali z chęci zysku, a korupcja to zjawisko niebezpieczne, bo podważa zaufanie do państwa i prawa. Wyrok jest nieprawomocny; wiadomo, że odwołają się od niego adwokaci Sawickiej i Wądołowskiego, którzy wyrażali obawy, że taki wyrok "da zielone światło służbom do prowokacji takich jak w tej sprawie". Niewykluczone, że apelować będzie także prokuratura. Oskarżyciel Rafał Maćkowiak mówił dziennikarzom, że najważniejsze, iż sąd uznał winę oskarżonych. Zobacz film CBA z wręczania łapówki: FORUM: Działania CBA i agenta Tomka