Putra powiedział, że odmówiono mu wjazdu bez uzasadnienia. - Zostałem cofnięty z granicy po około pięćdziesięciu minutach oczekiwania - dodał wicemarszałek. Jak wyjaśnił, granicę przekraczał z konsulem Polski w Grodnie Andrzejem Krętowskim i zastępcą szefa kancelarii Senatu Romualdem Łanczkowskim. Służby białoruskie dały zgodę na wjazd Łanczkowskiego, Putrze odmawiając wjazdu. W tej sytuacji delegacja wróciła do kraju. Wicemarszałek dodał, że takie postępowanie służb białoruskich, to "szykanowanie strony polskiej", reprezentowanej przez "wysokiej rangi urzędnika". Podkreślił, że cel jego wyjazdu nie był polityczny, bo chodziło o udział w obchodach Święta Wojska Polskiego, organizowanych w Grodnie przez ZPB. W programie pobytu było m.in. złożenie kwiatów na cmentarzu wojskowym w Grodnie. - Mamy do czynienia z metodami, które mają miejsce w krajach, gdzie nie ma demokracji - powiedział Krzysztof Putra. Przypomniał, że w styczniu również nie udało mu się wjechać na Białoruś. Jak dodał, wówczas na decyzję białoruskich służb czekał ponad dwie godziny. Na grodzieńskie uroczystości wybierają się w środę po południu także politycy Platformy Obywatelskiej, w tym przewodniczący partii Donald Tusk. Granicę również będą przekraczali w Kuźnicy.