Kobieta która zasłabła, została odwieziona do szpitala przy ul. Banacha. - poinformowała Jolanta Kwas z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Straciła przytomność na moment, omdlała. Miała niskie ciśnienie. To wycieńczenie organizmu głodówką - powiedziała Kwas. Dodała, że dwie inne pielęgniarki po konsultacji lekarza, który stwierdził, że prowadzenie głodówki może zagrażać ich zdrowiu, odstąpiły od tej formy protestu. Obecnie głoduje już tylko jedna kobieta. Zarząd związku, po zasłabnięciu jednej z głodujących pielęgniarek, postanowił, że nie będzie już kolejnych osób podejmujących taką akcję. Według Kwas, w "białym miasteczku" noc z piątku na sobotę spędziło 200 osób, obecnie na chodniku naprzeciw siedziby szefa rządu protestuje ok. 700 osób, bo rano dojechały autokary z kolejnymi protestującymi. W piątek wojewoda mazowiecki Jacek Sasin uznał, że protest pielęgniarek przed kancelarią premiera jest nielegalny i wezwał Hannę Gronkiewicz-Waltz, aby doprowadziła "do stanu zgodnego z prawem". Prezydent Warszawy powiedziała, że zgromadzenie jest legalne, więc nie podejmie żadnych działań przeciwko pielęgniarkom. Pytana o słowa Sasina, Kwas odpowiedziała, że pielęgniarki mają zgodę na piśmie na prowadzenie legalnej akcji do 15 lipca. Dodała, że jeśli będzie taka potrzeba, to na 4 dni przed tą datą - zgodnie z procedurą - pielęgniarki złożą wniosek o przedłużenie protestu. Sasin uważa, że z analizy dokumentów, dotyczących zgromadzenia organizowanego przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) wynika, iż demonstracja i namiotowe miasteczko przed kancelarią od 19 czerwca, od godz. 15 są nielegalne. Wojewoda argumentuje, że związek miał zezwolenie na protest jedynie 19 czerwca między godzinami 12 a 15 (na czas manifestacji). Od tego dnia pielęgniarki bez przerwy protestują pod kancelarią. 27 czerwca OZZPiP złożył zawiadomienie o zgromadzeniu, które miało się zacząć 1 lipca. Zdaniem wojewody, gmina powinna wydać wtedy decyzję o zakazie zgromadzenia, ponieważ trwający cały czas protest był już naruszeniem prawa. Organ gminy - argumentuje wojewoda - już wtedy wiedział, że zgromadzenie zaczęło się wcześniej niż złożono zawiadomienie.