Według posła PO, Rokita dopuścił się kradzieży intelektualnej poprzez "przyswojenie sobie programu "gabinetu cieni" i przedstawienia go jako programu Rokity". Jego zdaniem, "usunięcie dziś Rokity nie wpłynie ani na notowania PO, ani na sytuację polityczną w Polsce". Dodał jednak, że gdyby stało się to 5 lub 6 miesięcy temu, "zanim kryzys wewnątrz Platformy został wywołany, to teraz byłyby z tego jakieś pożytki". - Ten temat wywołałem po to, żeby uświadomić nam wszystkim jak pilne i konieczne jest jakieś radykalne rozwiązanie tej sytuacji i w pewnym sensie nowe otwarcie w PO, które pozwoliłoby, aby Platforma grała jako drużyna, a nie jako wolne elektrony działające bez specjalnego ładu i składu - stwierdził Palikot. Pytany, czy jeśli jego wniosek nie zostanie uwzględniony, zamierza odejść z Platformy, odpowiedział, że na razie nie ma takiego zamiaru. - Będę walczył dopóki mi sił starczy, aby Platforma była tą Platformą, która wygra samodzielnie wybory parlamentarne uzyskując 40 proc. poparcia - oświadczył. W rozmowie z "Dziennikiem" mówił też, że zamierza złożyć wniosek o nadzwyczajnym zebraniu partii, by odwołać z funkcji przewodniczącego Donalda Tuska. Zdaniem Palikota, szef Platformy tolerując w partii takich ludzi jak Jan Rokita, którzy publicznie wypowiadają się o wewnętrznych problemach PO, działa na jej szkodę. Uważa też, że nadszedł czas na zmianę liderów - relacjonuje gazeta. Na miejscu widziałby Palikot byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza (PiS).