- Od pewnego czasu, chcąc nie chcąc, uczestniczymy w show. Były szef CBA organizuje konferencje prasowe, ujawnia informacje, które posiadł, pełniąc obowiązki służbowe, i kontaktuje się z opinią publiczną bez zgody swoich przełożonych - powiedział Miodowicz na konferencji prasowej w Warszawie. Jego zdaniem także po odwołaniu przez premiera ze stanowiska szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Kamiński pozostaje jego funkcjonariuszem. - Stawiam tezę: Mariusz Kamiński, wbrew temu, co o sobie mówi, jest w służbie - powiedział Miodowicz. Argumentował, że Kamiński pozostaje "w dokładnie takich samych relacjach wobec CBA jak jego zastępcy, a ci twierdzą, że są funkcjonariuszami". Miodowicz dodał, że jest zgorszony "cyrkowymi wystąpieniami byłego szefa służby" i odsyłaniem przezeń wynagrodzenia i że wygląda to na "bezprawne porzucenie służby". - Jeżeli porzucił służbę, to jest dezerterem - wtrącił rzecznik klubu PO Andrzej Halicki. - Dramatycznie sformułowany problem, ale on istnieje - uznał Miodowicz. Zdaniem wiceprzewodniczącego klubu PO Sławomira Rybickiego należy wyjaśnić, czy Kamiński wypowiada się w mediach "jako działacz PiS czy jako funkcjonariusz CBA". Sprawę rozstrzygnie speckomisja Na pytanie, czy osoba powołana na stanowisko szefa służby specjalnej automatycznie staje się jej funkcjonariuszem, Miodowicz odparł, ze "w służbach mundurowych nie ma automatycznego powiązania, ale w przypadku Mariusza Kamińskiego mamy do czynienia z takim przypadkiem". Miodowicz zastrzegł, że choć on sam jest przekonany, iż Kamiński pozostaje funkcjonariuszem CBA, to sprawę musi rozstrzygnąć speckomisja. - Komisja, która jest dobrem niekontrowersyjnym, pluralistycznym, to właściwe forum o wyjaśniania takich spraw - powiedział. W posiedzeniu mają wziąć udział sekretarz kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki i nowy szef CBA Paweł Wojtunik. Kamiński odesłał pensję Tymczasem Mariusz Kamiński odesłał pensję przesłaną mu przez CBA, ponieważ - jak twierdzi w piśmie skierowanym do p.o. szefa Biura Pawła Wojtunika - nie jest funkcjonariuszem CBA. Zapowiedział też, że wystąpi do sądu, jeśli nie otrzyma świadectwa służby i nie zostanie uregulowana sprawa jego zaległego urlopu. Premier Donald Tusk odwołał Kamińskiego z pełnionej funkcji 13 października. Zarzucił mu m.in., że w kontekście tzw. afery hazardowej - wykorzystał Biuro do celów politycznych oraz posługiwał się insynuacją i kłamstwem. Równocześnie nowy szef CBA zawiesił go - jako funkcjonariusza Biura - w pełnionych obowiązkach. Ta decyzja miał związek - jak informowało Biuro - z zarzutami jakie Kamińskiemu postawiła rzeszowska prokuratura. Czy Kamiński jest funkcjonariuszem? Spór o to czy Kamiński jest funkcjonariuszem Biura trwa od kilku tygodni. B. szef CBA twierdzi, że funkcjonariuszem nie jest od chwili, gdy został odwołany przez premiera ze swojej funkcji. - Zostałem powołany na swoją funkcję przez premiera rządu polskiego i odwołany - z naruszeniem prawa - przez premiera rządu polskiego. (...) Zostałem powołany na cztery lata i w chwili, gdy premier odwołał mnie z mojej funkcji, nie jestem funkcjonariuszem CBA - mówił m.in. w ubiegłym tygodniu na zwołanej przez siebie konferencji prasowej. Innego zdania jest jednak CBA. Według Biura Kamiński został odwołany z funkcji szefa, analogicznie jak jego zastępcy, ale nie zwolniony ze służby. O tym, że był funkcjonariuszem Biura świadczyć ma m.in. fakt, że posiadał służbową broń i nie były za niego odprowadzane składki ZUS, czyli podlegał zapisom ustawy o zaopatrzeniu funkcjonariuszy AW, ABW, SKW, policji i CBA. Według ustawy o CBA szef biura nie musi być funkcjonariuszem. Kandydat na to stanowiska nie może być karanym, współpracownikiem PRL-owskich służb, musi mieć ważny certyfikat bezpieczeństwa i wyższe wykształcenie. Może być cywilem, ale w takiej sytuacji odprowadzane są za niego składki na ZUS - czyli jego pensja jest niższa.