Opozycja, jak i znaczna część partyjnych kolegów Oleksego uważa, że marszałek Sejmu sam zrezygnuje z zajmowanego stanowiska. Jednak Oleksy zawsze lubi trzymać w niepewności, i to do samego końca. - Wielu moich kolegów się obawia, że mogę podjąć taką decyzję, żeby Sejm o tym decydował. I abym określał procedury, jakimi chce to osiągnąć. Kusi mnie ten scenariusz - mówił dziś Oleksy. Ale czas na jutrzejsze orędzie telewizyjne jest już zarezerwowany. Jeśli Oleksy zdecyduje się oddać laskę marszałkowską, najpewniej przejmie ją ktoś z SLD - wszak to wciąż największy klub parlamentarny. Problem w tym, że ławka liderów jest tam cokolwiek przykrótka, a "dyżurni" nie bardzo palą się do tego. - Jest mi strasznie miło, że o mnie mówią, ale mówię "nie" - deklaruje Wacław Martyniuk. Oprócz niego wymienia się jeszcze Cimoszewicza, Kalisza, Piekarską i Janika - to dopiero były rewanż za przegraną w partyjnej rozgrywce.