Dziennikarz Interii zapytał Julię Przyłębską o cieszące się dużą popularnością w mediach społecznościowych nagranie, w którym sędzia w rozmowie z jedną z zagranicznych telewizji opowiada m.in. o gotowaniu. Zapytana o to, czy nie żałuje tej publikacji, odpowiada: - Absolutnie nie. - Rozmowa była interesująca. Z moim mężem ambasadorem rozmawiano o polityce, a ze mną, żoną ambasadora, o polskiej kuchni, która jest częścią naszej kultury - tłumaczy. Na uwagę dziennikarza, że do Przyłębskiej przylgnęła łatka "kucharki", prezes TK kontruje: - To wystawia jak najgorsze świadectwo opozycji i części mediów wspierających opozycję. - Pokazuje brak argumentów, nienawiść, ale i bezsilność w ataku. Z jednej strony publikuje się zdjęcia uroczych rodzin polityków opozycji, opowiada o modnych żonach, a mnie na dworcu podczas prywatnej podróży niemalże wpycha pod pociąg razem z towarzysząca mi wnuczką tylko po to, aby dziennikarz TVN mógł przez kolejne dni komentować brak otwartości prezesa TK na rozmowy z dziennikarzami - powiedziała. Później doprecyzowała, jak wyglądała ta sytuacja. - Wsiadałyśmy do pociągu, a ekipa telewizyjna tak na nas napierała, że miałyśmy problem, by bezpiecznie wejść do środka. Tłumaczyłam, że jestem z dzieckiem i prosiłam, by nie pytać mnie teraz o TK, bo peron na dworcu to nie jest odpowiednie miejsce na takie rozmowy. Nic nie docierało - wspomina prezes TK. Dodała, że "już następnego dnia w mediach społecznościowych ukazało się zdjęcie mojej wnuczki i nawet nie zadbano, by zamazać twarz dziecka". Zapytana, dlaczego w takim razie nie podjęła w tej sprawie kroków prawnych, odpowiedziała, że "obawia się o wynik takiego postępowania".- Nie mówię, że nie mam zaufania, ale mam obawy - jak zapewne wielu Polaków - że sprawa skończyłaby się niczym. Poza tym jestem na tyle rozpoznawalną osobą, że zastanawiam się, czy takie postępowanie nie obróciłoby się przeciwko mnie i po raz kolejny przeciwko instytucji, którą kieruję. Wokół Trybunału kreowana jest od kilku lat tak wroga atmosfera, że każda nasza aktywność - także prywatna - wywołuje skrajne emocje. Podobnych sytuacji jest więcej. To dlatego mam ochronę - mówiła. Przyznała, że "ochrona związana jest z konkretnym zagrożeniem mojego życia i zdrowia". - Jeżeli buduje się przeciwko mnie narrację irracjonalnej nienawiści, to wtedy budzą się demony. Wielokrotnie takie sytuacje miały miejsce. Obawiam się dalszego hejtu. Czuję się osaczona - podkreśliła prezes TK. W rozmowie z Interią Julia Przyłębska zdradza m.in. o czym rozmawia z przyjaciółmi, w tym z Jarosławem Kaczyńskim. CZYTAJ CAŁOŚĆ