Sprawa wiąże się z wydarzeniami z lutego 2020 r., gdy Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzucenie nowelizacji przyznającej rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia. Senat apelował wtedy, żeby przeznaczyć te pieniądze na onkologię. W czasie dyskusji na sali sejmowej posłanka Lichocka wykonała przy twarzy gest dłonią trzymając w górze środkowy palec. Posłanka zapewniała potem, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana". Lichocka przeprosiła tych, którzy poczuli się urażeni i stwierdziła, że zostali oni wprowadzeni w błąd. Po wydarzeniach z lutego 2020 r. w lutym 2021 r. Lichocka złożyła wniosek do sejmowej komisji regulaminowej o uchylenie immunitetu Budce. Pełnomocnik Lichockiej mec. Andrzej Lew-Mirski mówił następnie na wrześniowym posiedzeniu sejmowej komisji regulaminowej, że posłanka będąc wśród osób, które zagłosowały za dofinansowaniem TVP została "potraktowana bardzo brutalną mową nienawiści". "W państwie PiS nie ma granicy absurdu" Na piątkowym briefingu przed Sądem Okręgowym w Gliwicach Budka ocenił, że "jeżeli ktoś myślał, że w państwie PiS jest jakaś granica absurdu, to dzisiaj musi dojść do wniosku, że takiej granicy nie ma albo że każdego dnia jest ona przekraczana". - Za chwilę, o godz. 10., rozprawa z powództwa Joanny Lichockiej - tej Joanny Lichockiej, która weszła do historii nie dzięki swojej pracy parlamentarnej, ale dzięki gestowi, który pokazujemy tutaj w tle. Otóż Joanna Lichocka podczas głosowania senackich poprawek do budżetu, kiedy większość pisowska odrzuciła dobrą senacką poprawkę dotyczącą przekazania 2 mld zł na onkologię, zamiast na TVP, na reżimowe media, pokazała słynny gest: środkowy palec w kierunku opozycji - mówił Budka. - Naszym zdaniem ten wulgarny gest był pokazany nie tylko przeciwnikom politycznym - za to nikt by nie miał pretensji, bo PiS już wielokrotnie pokazał, co o nas myśli - ale ten wulgarny gest był pokazany wszystkim pacjentom onkologicznym - stwierdził szef klubu PO. Przypomniał, że kilka kilometrów od gliwickiego sądu znajduje się Instytut Onkologii, gdzie codziennie pacjenci borykają się z życiowymi dramatami. - Właśnie tym ludziom należy pomagać pieniędzmi z budżetu państwa. Te pieniądze, zamiast na leczenie chorób onkologicznych, trafiły wówczas do TVP, do telewizji Jacka Kurskiego - wskazał poseł. "Lichocka nie ma za grosz wstydu" - Zamiast przeprosić, choć przez chwilę pani Joanna Lichocka przepraszała: 14 lutego mówiła na łamach jednej z gazet, że każdego, kto poczuł się obrażony, chciałaby prosić o wybaczenie; zamiast tego wniosła przeciwko mnie prywatny akt oskarżenia oraz powództwo o naruszenie dóbr osobistych - poinformował. - Pani Joanna Lichocka, autorka tego gestu, domaga się m.in. 10 tys. zł na swoje konto ode mnie, jako ówczesnego przewodniczącego Platformy, szefa klubu Koalicji Obywatelskiej - za rzekome naruszenie jej dóbr osobistych. Nie ma wstydu, nie ma za grosz wstydu: powinna tutaj dzisiaj być i raz jeszcze przeprosić za to, co jej formacja polityczna zrobiła - uznał Budka. - Dochodzi do rzeczy kuriozalnej: sprawca kreuje się na ofiarę. Jestem spokojny o to, co będzie się działo przed sądem, natomiast w tym miejscu chcę powiedzieć, że nie ustaniemy w walce o wolne media, w walce o odpartyjnienie mediów publicznych, w walce o to, aby pieniądze publiczne nie szły na hejt, propagandę, tylko dla tych, którzy tego naprawdę potrzebują - podkreślił szef klubu KO, dziękując za wsparcie obecnym przed sądem działaczom KOD oraz młodzieżówce Nowej Generacji. - Ale przede wszystkim dziękuję wszystkim, którzy nie boją się pokazywać obłudy PiS-u. Jeżeli wpiszecie państwo w wyszukiwarkę internetową frazę: "gest Lichockiej", to opinia publiczna swoje zdanie ma. I wierzę, że to zdanie podzieli dzisiaj sąd okręgowy - podsumował Budka. "Pozew jest absurdalny" Obecny z nim pełnomocnik mec. Adam Koczyk podkreślił, że czytając pozew Joanny Lichockiej, miał jako prawnik problem, nie umiejąc zrozumieć, o co tak naprawdę w nim chodzi. - Z jednej strony pani Lichocka przeprasza wszystkich za swój wulgarny gest. Z drugiej strony pisze, że została odarta z godności - zrelacjonował prawnik. - Mam nadzieję, że za chwilę po krótkiej rozprawie sąd okręgowy jednoznacznie orzeknie, że tak naprawdę to wulgarny gest był błędem, a nie wypowiedzi obywateli, którzy z tym gestem się nie zgadzają. Pozew jest absurdalny, pełnomocnik powódki pomylił sprawę karną ze sprawą cywilną; mam nadzieję, że sąd okręgowy odpowiednio potraktuje to powództwo - zaznaczył mec. Koczyk. We wrześniu 2021 r. pełnomocnik posłanki Lichockiej mówił na komisji regulaminowej, że po wydarzeniach z lutego 2020 r. rozpoczęła się "taka kampania prasowo-telewizyjno-billboardowa, w której próbowano przekonywać społeczeństwo", że poprzez tamto głosowanie Lichocka "odebrała osobom chorym na raka i osobom, które cierpią z tytułu niezawinionych przez nikogo chorób, 2 mld zł, które można było przeznaczyć na inne godniejsze cele", ponieważ "na ulicach Warszawy pojawiły się billboardy, na których pani poseł Lichocka była od czci i wiary odsądzana". Mecenas Andrzej Lew-Mirski uznał, że "cała ta kampania była pełna kłamstwa" i stwierdził, że Budka, który w 2020 r. sprawował funkcję przewodniczącego PO, "stymulował właśnie te kampanie i działania". - Wiadomo, że bez szefa partii nic się tak naprawdę w przestrzeni publicznej nie dzieje. Sam pan poseł Budka występował publicznie i okazywał swoje, delikatnie mówiąc, niezadowolenie wobec tego, co działo się w ramach zwykłej procedury sejmowej, a mianowicie przeznaczenia pieniędzy na określone cele - powiedział. Budka zrzekł się immunitetu Lichocka skierowała w tej sprawie do sądu prywatny akt oskarżenia wobec szefa klubu KO ws. o zniesławienia. Proces w tej sprawie mógł jednak ruszyć po uchyleniu posłowi immunitetu. Sejm zajął się wnioskiem Lichockiej o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła Budki w listopadzie ub. roku. Kiedy marszałek Sejmu Elżbieta Witek zarządziła głosowanie nad immunitetem Budki, szef klubu KO wyszedł na mównicę, domagając się przerwy w obradach. Marszałek nie pozwoliła mu dokończyć wypowiedzi i chciała zarządzić głosowanie. Wówczas Budka wręczył jej oświadczenie, w którym wyraził zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej. Budka odpowiadając na zarzuty Lichockiej w listopadzie w Sejmie stwierdził, że to nie jest sprawa o uchylenie jego immunitetu, bo - jak dodał - on sobie w sądzie poradzi. - To jest sprawa tego jak władza w sposób absolutnie bezkarny może odnosić się do swoich obywateli. (...) W geście waszego triumfu pani poseł Lichocka pokazała w naszą stronę ten nieprzyzwoity gest. Później broniła się, mówiła, że oko poprawiała - mówił Budka do posłów PiS.