Sprawa wiąże się z wydarzeniami z lutego 2020 r., gdy Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzucenie nowelizacji przyznającej rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia. Senat apelował wtedy, żeby przeznaczyć te pieniądze na onkologię. Sąd zdecydował w sprawie Lichockiej. "Padłam ofiarą kłamstw i hejtu" W czasie dyskusji na sali sejmowej posłanka Lichocka wykonała przy twarzy gest dłonią trzymając w górze środkowy palec. Posłanka zapewniała potem, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana". Lichocka przeprosiła tych, którzy poczuli się urażeni i stwierdziła, że zostali oni wprowadzeni w błąd. Kilka tygodni temu, gdy przed gliwickim sądem rozpoczął się proces, który został poprzedzony odebraniem immunitetu Borysowi Budce w listopadzie ubiegłego roku. Posłanka Lichocka mówiła dziennikarzom, że po głosowaniu padła ofiarą kłamstw i hejtu, który na nią spadł. Jak oświadczyła, politycy PO zniesławiają ją twierdząc, że nie obchodzi jej los chorych na raka i wybrała finansowanie mediów publicznych, odbierając chorym środki na leczenie. Sprawa Lichocka-Budka. "Sprawca kreuje się na ofiarę" Borys Budka proces wytoczony przez Lichocką określił wówczas jako "kuriozalny", według niego "sprawca kreuje się na ofiarę". Poseł KO zarzucił stronie powodowej "manipulację i zakłamanie". Jak powiedział, po głosowaniu z lutego 2020 r. "pani Lichocka pokazała wszystkim środkowy palec - nie tylko PO czy opozycji, ale naszym zdaniem również wyborcom". Budka nie przyjechał na ogłoszenie wyroku, stawił się jego pełnomocnik. Joanna Lichocka wraz ze swoim pełnomocnikiem połączyli się z sądem za pośrednictwem wideokonferencji. "Sąd Okręgowy w Gliwicach uznał, że zasady demokracji pozwalają politykom na więcej niż zwykłym ludziom. Uznał, że pan Budka nic nie znaczył i nie miał nic do powiedzenia jako szef partii. No i uwierzył we wszystko panu Budce :)" - napisała na Twitterze Lichocka. Jak zapowiedziała, będzie się odwoływać.