Ministerstwo Sprawiedliwości skierowało w poniedziałek do resortu rodziny wniosek o podjęcie prac nad wypowiedzeniem konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencji stambulskiej). Szef resortu Zbigniew Ziobro, uzasadniając swoją decyzję, argumentował, że w konwencji znajdują się zapisy "o charakterze ideologicznym", z którymi jego resort się nie zgadza. Zdaniem Ziobry, w dokumencie nie ma żadnych rozwiązań w zakresie ochrony kobiet przed przemocą, których Polska by nie spełniała, a w niektórych obszarach polskie standardy są wyższe niż te przewidziane przez konwencję. Zapytany we wtorek w Polsat News, czy zdanie Ziobry w sprawie tzw. konwencji stambulskiej jest zdaniem całego obozu Zjednoczonej Prawicy, czy też jest to jedynie "ruch" Ziobry, który chce zachować swoje wpływy, obawiając się rekonstrukcji rządu, Brudziński odpowiedział, że "kto, jak kto, ale akurat Zbigniew Ziobro o swoje wpływy obawiać się nie musi, bo jest bardzo wpływowym politykiem". Zaznaczył, że Ziobro jest liderem Solidarnej Polski, która współtworzy Zjednoczoną Prawicę. "Mówienie o tym, że pan minister Zbigniew Ziobro obawia się, czy chce walczyć o swoje wpływy jest czymś nie do końca precyzyjnym" - stwierdził Brudziński, dodając, że Ziobro jest politykiem niezwykle wpływowym i skutecznym. "Umowa w tej chwili jest wypracowywana" "Gra toczy się przede wszystkim o to, aby rząd był rządem sprawnym i efektywnym. Ministrowie koalicyjni też zdają sobie znakomicie sprawę, że koalicja polega na kompromisie, współpracy i porozumieniu. Od wielu lat to porozumienie dobrze nam wychodzi; czasami są spory, ale to jest idea koalicji" - powiedział Brudziński. Dopytany, czy Solidarna Polska i Porozumienie będą nadal mieć tyle samo ministerialnych stanowisk oraz kiedy zostanie zawarta umowa koalicyjna, zaznaczył, że "umowa w tej chwili jest wypracowywana". "Nie wiem, czy wszystkie stanowiska zostaną zachowane, nie dotyczy to tylko naszych koalicjantów, ale wszystkich resortów. Tu ostatnie zdanie należy do pana premiera Mateusza Morawieckiego i do liderów trzech partii - Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobro i Jarosława Gowina" - powiedział Brudziński. O rekonstrukcji rządu w połowie lipca w Programie Pierwszym Polskiego Radia mówił szef PiS Jarosław Kaczyński. Zapowiedział wówczas, że "na pewno będą zmiany personalne", dodał jednak, że "nie chodzi o premiera". Według informacji PAP, liderzy Zjednoczonej Prawicy są na wstępnym etapie uzgadniania nowej umowy koalicyjnej. "PiS ma zawsze z kim przegrać" Brudziński zapytany też został, czy dla PiS groźniejszym rywalem będzie ruch, który tworzony wokół polityka KO Rafała Trzaskowskiego, czy ruch organizowany przez b. niezależnego kandydata na prezydenta Szymona Hołownię. Stwierdził, że PiS "z pewnością nigdy nie będą towarzyszyć taka buta i arogancja, by twierdzić, że PiS nie ma z kim przegrać". "PiS ma zawsze z kim przegrać" - powiedział Brudziński dodając, że "nie obawia się ani pana Hołowni, ani pana Trzaskowskiego", a "obawia się jedynie wyborców - Polaków". "Nie odsunie nas od władzy ani pan Hołownia, ani Trzaskowski, ani ulica, ani zagranica; ale zawsze należy pamiętać, że mogą nam za rządy podziękować Polacy przy urnach" - stwierdził. Według Brudzińskiego "na opozycji teraz się 'kotłuje'". "Pan Rafał Trzaskowski próbuje skonsumować, za namową swoich doradców, ten rzeczywiście oddolnie sterowany i inspirowany przez różnych, jak mówi poeta 'szatanów', ruch pana Szymona Hołowni, próbuje przejąć, połknąć, próbuje ubierać się w szaty, jako polityk spoza bieżącego sporu politycznego, a wręcz jako apartyjny działacz, a mówimy o wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej" - mówił wiceszef PiS. Dopytany, jakich "szatanów" w kontekście ruchu Hołowni ma na myśli, Brudziński stwierdził, że trudno jest wierzyć, iż "świetny wodzirej, zapiewajło (...) nagle wyrasta na męża stanu i jest politykiem tak głęboko poruszony polską polityką, że aż nagle płacze na wizji nad polską konstytucją". "Ja tą łaską wiary dotknięty nie jestem" - dodał. Oceniał, że Hołownia "wybiegał" swój wynik w wyborach prezydenckich oraz że pomogła mu popularność i świetna kampania w internecie. "Pomogło mu zaprawione w niejednej kampanii zaplecze ludzi, którzy go otaczali, zaplecze w dużej mierze, jak sądzę, tych samych ludzi, którzy pracowali nad projektami Janusza Palikota czy Ryszarda Petru" - stwierdził Brudziński. Hołownia, jako niezależny kandydat na prezydenta, uzyskał w tegorocznych wyborach trzeci wynik, zdobywając 13,87 proc. głosów. W drugiej turze znaleźli się kandydat KO Rafał Trzaskowski i prezydent Andrzej Duda, który uzyskał reelekcję. Tuż po pierwszej turze wyborów Hołownia zapowiedział powstanie stowarzyszenia o nazwie Polska 2050. Powstanie nowego ruchu obywatelskiego zapowiedział także Trzaskowski; jak tłumaczył przed dwoma tygodniami - "partie nie wystarczą".