Konrad Piasecki, RMF FM: Panie pośle, nie boli pana, że po debatach więcej się mówi o panu Zandbergu niż o Beacie Szydło? Joachim Brudziński: - Wie pan co? Boli mnie, że jadąc do studia tutaj do pana na to pańskie zaproszenie przeglądałem właściwie wszystkie najważniejsze portale wszystkich najważniejszych stacji, rozgłośni radiowych, telewizyjnych, gazet i jest bardzo dużo o panu Zandbergu...No właśnie, a niewiele o Beacie Szydło. Pytam, czy to pana nie boli, nie niepokoi.Niepokoi mnie panie redaktorze to, co się dzisiaj dzieje w polskich mediach. Myślę, że ten dzisiejszy dzień, jeżeli chodzi o te główne stacje, przechodzi do takiej mało chlubnej historii polskich mediów. Myślę, że medioznawcy kiedyś będą to analizowali. Wygłosi pan jakieś zdanie oznajmujące? Na razie wiem, że pan się niepokoi, ale nie wiem, czym.Ano tym, panie redaktorze, że nawet nie dostrzegł pan, nawet w tym pytaniu, które pierwsze pan mi zadał tego, co opublikowała wczoraj Republika.No tak, ale...No właśnie.To, co opublikowała TV Republika to jest dla pana wygodny temat, a nie rozmawiamy tutaj o tematach, które są dla polityków wygodne.Ja myślę, że powinniśmy rozmawiać o tematach ważnych dla Polaków, a nie dla polityków ani dla dziennikarzy prowadzących. Jeżeli pan uważa, że dzisiaj dla Polaków ważnym jest lider partii, która w porywach w sondażach uzyskuje od 1 do 2 procent poparcia...Nie, nie - pytam o Beatę Szydło! Ona jest ważna w tym moim pytaniu. Pani prezes Beata Szydło wykonała kawał bardzo ciężkiej i dobrej pracy. Dzisiaj o godzinie 12 konwencja kończąca naszą kampanię w tym wymiarze takim wiecowo-eventowym. Później pani prezes Beata Szydło rusza w Polskę. Ruszy w Polskę również Jarosław Kaczyński. Ja, cichy, pokorny pracownik partyjnej winnicy również.Pytam o formę Beaty Szydło, bo - bez złośliwości - zastanawiam się, czy panu, pełnemu temperamentu krasomówcy - jak mówię, to jest bez złośliwości - nie przeszkadzało, że ona raczej takie wyuczone kwestie recytowała niż odpowiadała na pytania w obu tych debatach. Mi ma przeszkadzać, że liderka partii, która postawiła na prezes Beatę Szydło...Nie jest spontaniczna, nie jest naturalna.Doprowadziła do tego, że dzisiaj - oczywiście, nie wpadamy w żaden triumfalizm, żadnej skóry na niedźwiedziu nie dzielimy, z żadną gąską się nie witamy... Ale przecież to nie kto inny, ale pani prezes Beata Szydło doprowadziła do tej sytuacji, którą dzisiaj mamy. Wszystko na to wskazuje, że jeżeli tymi ostatnimi kampanii zasłużymy sobie na głosy Polaków to te wybory wygramy. Pan mnie pyta o to, czy mam pretensje do pani prezes Beaty Szydło? No proszę nie żartować.Dziwię się temu, co pan mówi, bo zawsze mówiliście, że to prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu zawdzięczacie wysoką pozycję w sondażach.Mogę tylko wyrazić panie redaktorze swoją olbrzymią wdzięczność i radość z tego, że decyzja Jarosława Kaczyńskiego po raz kolejny okazała się decyzją trafną. Tak samo jak ta decyzja, kiedy wskazał na Andrzeja Dudę jako kandydata obozu prawicy w wyborach prezydenckich. Bardzo mnie też pan namawiał i rzeczywiście zapytam o to pana: co się działo przed tą telewizją? Biliście czy byliście bici?Wie pan...Bardzo pan chciał, nawet na Twitterze pan zachęcał, żebym zadał to pytanie - proszę bardzo. Ma pan okazję odpowiedzieć.No tak, tylko wie pan, ja sobie zażartowałem. Zażartowałem, bo przecież byłem przekonany, panie redaktorze, i wychodzi, że co?, że ja prorok jestem? Będzie mnie pan pytał o pseudoafery pod telewizją. Czyli pan nie chciał, żebym o to zapytał? Jak pan nie chce, to nie rozmawiajmy o tym. Porozmawiajmy o rzeczach poważniejszych. Sprawa jest rzeczywiście o tyle poważna, jeżeli dzisiaj w mediach, najważniejszych mediach, w tak słuchalnej i poważnej rozgłośni, jaką jest RMF FM, dla pana redaktora Konrada Piaseckiego najważniejszym jest pan Zandberg, czy pseudoafera Krzysztofa Łapińskiego, który rzekomo pobił rosłych ochroniarzy, nie daj Boże może BOR-wców. Panie redaktorze, wie pan, co jest poważnego w tym, co się wydarzyło w telewizji? Ze po raz kolejny telewizja, która ma w nazwie, że jest telewizją publiczną i która ma mieć misję i na którą my, wszyscy Polacy, podatnicy na podatek w formie abonamentu się składamy, jest instrumentem gry wyborczej. Ja tylko widziałem próbę niedopuszczenia osób, które nie miały identyfikatorów, czy przepustek do tego, żeby weszły wraz z Beatą Szydło do budynku telewizji. Gdzie tu gra wyborcza? I zablokowanie przez Biuro Ochrony Rządu garderoby pani prezes Beaty Szydło, tak aby nie można było tej garderoby opuścić wcześniej przed panią premier Ewę Kopacz, wynajęcie przez telewizję publiczną i wpuszczenie bocznym wejściem szerokiej rzeszy młodzieżówki Platformy Obywatelskiej - panie redaktorze, problem rzeczywiście z Telewizją Publiczną i całą tą pseudoaferą jest taki, że kiedy był ostatni dzień kampanii Andrzeja Dudy, kampanii prezydenckiej, było ostatnie wystąpienie kandydata wtedy jeszcze na urząd prezydenta Andrzeja Dudy na rynku w Krakowie, to Telewizja Publiczna, TVP Info, zagłuszała, puściła sygnał muzyczny w tle wystąpienia Andrzeja Dudy, sugerując, że to oderwani od ziemi sztabowcy zagłuszają swojego kandydata. Na dwa dni przed wyborami teraz doprowadzono do sytuacji w sposób oczywisty sprowokowany po to, aby sztabowcy Platformy Obywatelskiej - jestem przekonany, obserwując to, co się wydarzyło przed telewizją - mogli mieć obrazki z pseudo-awanturą. Jeżeli pan, panie redaktorze, chce się tym, jak pan mówi, poważnym pytaniem wpisać w ten scenariusz... Ja nie chcę się w nic wpisać, panie pośle, bardzo pan chciał, żebym zadał panu to pytanie, wobec czego je zadałem. Żart. Żart? Oczywiście. No to jeśli pan tak żartuje.... za chwilę pan na Twitterze napisze: chciałem, żeby redaktor Piasecki mnie o to zapytał, a nie zapytał o to, jak działają pro-rządowe media.... Jeżeli pan, znając Krzysztofa Łapińskiego, którego mieszkańcy Piły i całego okręgi pilskiego, ma nadzieję, wybiorą... Spokojny, miły człowiek. Tak. I mówi to pan, jestem przekonany, szczerze. Absolutnie szczerze. Jeśli pan mówi, że Krzysztof Łapiński pobił iluś tam rosłych ochroniarzy i jeszcze na dodatek funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, nie żartujmy, to są parodie, a nie poważne tematy. Czy pan by chciał, żeby panowie Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski byli dożywotnimi senatorami? Ja bym chciał przede wszystkim, żeby byłych prezydentów w Polsce i na świecie bardzo szanowano. Bo wie pan, że taki był zapis w waszym projekcie konstytucji, który zniknął z sieci. Dlaczego zniknął? Jak zobaczyłem byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który stał bodajże w Chicago, z koszulką z napisem "Bull" przez dwa L, co prawda, ale przez U otwarte, i reklamował portal cinkciarz.pl, to trudno tutaj mówić o szacunku. Proszę powiedzieć - jaka jest tajemnica tej konstytucji? Dlaczego wy się jej zaczęliście wstydzić? Jarosław Kaczyński ją bardzo reklamował w 2010 roku.Wie pan co, jeszcze panu podpowiem inny wątek, który będzie warto tutaj ciągnąć przez cały dzień, grzać. Bo ta konstytucja to już trochę taki nieświeży pasztet.Nie, ale co się z nią stało?No co, wczoraj byłem z Jarosławem Kaczyńskim w Toruniu. Byliśmy też w Telewizji Trwam. Wydaje mi się, że Jarosław Kaczyński miał lekko przekrzywiony krawat. Grzejcie to. Grzejcie, grzejcie. Naprawdę nie uważa pan, że projekt konstytucji ugrupowania, które - jak pan powiedział - zapewne przejmie władzę, to jest rzecz istotna?Uważam panie redaktorze, powtórzę jeszcze raz to, co powiedziałem na samym początku naszej rozmowy - to co się dzieje w tych dniach, w ostatnich dniach, przejdzie do annałów historii polskich mediów. To co państwo wyrabiacie, naprawdę, to szukanie dziury w całym, robienie afery z tego panie redaktorze...Ale panie pośle, przepraszam bardzo.Słucham.Jeśli pan uważa, że projekt konstytucji ugrupowania, które idzie po władzę jest rzeczą nieistotną i rzeczą, o której nie warto rozmawiać to ja naprawdę zastanawiam się, o czym my mówimy. Czy w polskiej polityce to jest naprawdę nieważny temat? Wie pan co, w polskiej polityce...Chciałbym, żeby pan odpowiedział dlaczego zaczęliście się wstydzić konstytucji, która miała być fundamentem przejścia od III do IV Rzeczpospolitej, jak mówił Jarosław Kaczyński. Po co pan przytacza niemądre argumenty o przekrzywionym krawacie?Już panu odpowiadam. Wie pan, parę dni temu, kilkanaście dni temu, polska prokuratura zatrzymała - i to w takich warunkach, o jakich wielokrotnie mówiliśmy - kilkunastu polskich rolników w województwie zachodniopomorskim, w moim województwie zachodniopomorskim. Prokuratura ich zatrzymała pod zarzutem zorganizowanej grupy przestępczej. W dniu wczorajszym usłyszeliśmy, że najważniejsze osoby w państwie, ministrowie konstytucyjni, zachowywali się jak kelnerzy pana Jana Kulczyka, doktora Jana Kulczyka. Którzy konstytucyjni ministrowie?Ci ministrowie, panie redaktorze, którzy biegali jak chłopcy na posyłki, jak chłopcy na posyłki wokół...Ale którzy konstytucyjni ministrowie?Nie miał pan czasu odsłuchać wczoraj tych taśm?Miałem, tylko zastanawiam, się o których konstytucyjnych ministrach pan mówi. Bo nie czytałem o żadnym konstytucyjnym ministrze. Mówimy o wiceministrach, jeśli już, którzy nie są ministrami konstytucyjnymi. Był w tych wczoraj ujawnionych taśmach, ale przecież mamy na przestrzeni ostatnich miesięcy tych taśm ujawnionych bardzo wiele. I teraz tak. Mamy rolnika, który opiekuje się 2-letnim dzieckiem. Przyjeżdża policja, zabiera go do aresztu i zabrania mu dzwonić po żonę, żeby zaopiekowała się dzieckiem. Prokuratura mówi o zorganizowanej grupie przestępczej. Kiedy ujmujemy się za tymi rolnikami, słyszymy z ust Ewy Kopacz i innych polityków... i wie pan, i to nie jest dla pana tematem?To niech pan narzeka na Ewę Kopacz, tylko niech pan nie powtarza w każdym zdaniu, że wszystkiemu są winne media, bo to jest naprawdę zła mantra. Joachim Brodziński, Prawo i Sprawiedliwość. Musimy kończyć, bo jesteśmy już zdecydowanie po czasie.Podchodzę z największym szacunkiem do wszystkich tych dziennikarzy, którzy rzeczywiście wykonują swoją ciężką i poważną pracę...