Pracujący w coraz większej liczbie na wyspach Polacy (obecnie 300-400 tysięcy) powszechnie żalili się na fiskusa, który żądał płacenia gigantycznych podatków w Polsce od dochodów osiąganych wyłącznie za granicą. Było to zgodne z prawem, bo tak stanowiła stara umowa, w której wykorzystano tzw. metodę zaliczenia proporcjonalnego. Większość pracujących szybko wpadała w 40 procentowy podatek. Miała duże wydatki na wyspach (życie tam jednak drogie) i wysokie daniny do zapłacenia w kraju. W praktyce skarb państwa i tak miał z tego niewiele. Część wyjeżdżających nie zgłaszała dochodu. Inni, co bardziej zdesperowani, deklarowali, że z podatkowych powodów zerwą jakiekolwiek związki z krajem. I podatkowych dochodów zbyt wiele nie było. Teraz ma być normalniej. Pracujący w Anglii Polacy będą płacić podatki tylko za granicą o ile w kraju nie mają żadnych dochodów. Kłopot w tym, że stanie się tak nie od razu. Biurokratyczne machiny mielą powoli. Po podpisaniu umowy muszą ją jeszcze ratyfikować oba parlamenty i podpisać prezydent. Jeśli dojdzie do tego w 2006 roku (co wcale nie jest pewne) to przepisy wejdą w życie w roku następnym a podatek po nowemu pracujący na wyspach w praktyce zapłacą dopiero w 2008. I tego scenariusza raczej się nie da przyspieszyć. W tej sytuacji minister finansów, nie chcąc wpędzać ludzi w szarą strefę, wprowadził przejściowe przepisy pozwalające na pomniejszenie podstawy opodatkowania o 30 proc. diety przysługującej za granicą polskim pracownikom. Nierówności podatkowej całkiem to nie znosi, ale trochę poprawia sytuację. Gorzej, że w podobnej sytuacji jak do niedawna pracujący w Anglii są jeszcze Polacy zatrudnieni w USA, Szwecji, Danii, Holandii, Finlandii i Belgii. Tu renegocjacje podobnych umów o unikaniu podwójnego opodatkowania w najlepszym razie ruszą dopiero jesienią i trudno przewidzieć kiedy się zakończą. Ludzie więc psioczą i w wielu przypadkach oszukują fiskusa. Ale zamiast gorliwie ich ścigać lepiej dołożyć starań, żeby niesprawiedliwe, absurdalne umowy możliwie szybko znikły z naszego prawodawstwa.