Jak ocenił, premier musi się czegoś "bardzo bać", skoro decyduje się na oskarżenie jego osoby. - Apeluję do Tuska, żeby się tak bardzo nie bał, że nie ma się czego bać, jeżeli działa się zgodnie z prawem. Chyba, że to prawo się nagina dla próby wyeliminowania przeciwnika politycznego - zaznaczył Ziobro. B.minister powiedział, że "nigdy nie będzie się zasłaniał immunitetem" i kolejny raz zapowiedział, że się immunitetu zrzeknie. Jak mówił, zrobi to po tym, gdy zabierze głos podczas rozpatrywania tego punktu przez Sejm. O uchylenie immunitetu Ziobrze wnioskowała płocka prokuratura; chodzi o wszczęte przez płocką prokuraturę okręgową śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego poprzez rozpowszechnianie informacji z innego postępowania prokuratorskiego. Sprawa związana jest z postępowaniem dotyczącym mafii paliwowej. Informacje z tego śledztwa zreferował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu krakowski prokurator Wojciech Miłoszewski (do sądu dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym skierowano wniosek o uchylenie mu immunitetu prokuratorskiego), a w całej sprawie pośredniczył ówczesny minister sprawiedliwości, prokurator generalny, Zbigniew Ziobro. B. minister wyjaśnił w środę, że kiedy poznał informacje ze śledztwa, które jego zdaniem były ważne dla bezpieczeństwa kraju, zadzwonił także do swojego ówczesnego przełożonego Kazimierza Marcinkiewicza. Ponieważ szef rządu nie mógł się z nim spotkać, zreferował mu sprawę telefonicznie. Towarzyszący Ziobrze podczas konferencji Arkadiusz Mularczyk (PiS) przekonywał, że zamiast mafię paliwową, ściga się obecnie prokuratorów, którzy z nią walczyli. "Mamy powtórkę z rozrywki z lat 90., z lat Polski rywinowskiej. Dokąd zmierzamy?" - pytał Mulaczyk. Według niego, wniosek o uchylenie immunitetu Ziobrze jest bezzasadny, a minister Ćwiąkalski "jest zbyt cwanym lisem", aby go podpisywać. To dlatego, w jego opinii, został on podpisany przez Prokuratora Krajowego Marka Staszaka. Mularczyk zapowiedział też, że PiS złoży w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa fałszywego oskarżenia oraz przestępstwa nakłaniania świadka (prokuratora Wojciecha Miłoszewskiego) do składania fałszywych zeznań. Z kolei Andrzej Dera (PiS) ocenił, że obecnie Ministerstwo Sprawiedliwości działa "na telefon", podkreślał też niezwykłe - jego zdaniem - tempo przesłania wniosku do Sejmu.