- Łowczy - Krzysztof G. złożył obszerne wyjaśnienia. Nie przyznaje się do winy. Prokuratura nie zastosowała wobec niego żadnych środków zapobiegawczych - powiedział prok. Mateusz Martyniuk z warszawskiej prokuratury okręgowej. Łoś został zastrzelony 12 maja nad ranem. Wcześniej widziano go na ulicach Ursusa. Okoliczni mieszkańcy powiadomili Straż Miejską, która wezwała łowczego. Ten nie uśpił zwierzęcia, a podjął decyzję o jego zastrzeleniu. Powodem miało być to, że zwierzę było agresywne. Na miejscu nie było też weterynarza, Straż Miejska tłumaczyła, że nie zdążył dojechać. Łowczy wyjaśniał, że zastrzelił zwierzę, bo mogło stanowić zagrożenie dla ludzi. Łoś - według niego miał przerwać kordon policji - zaczął biec w kierunku osiedla.