Sławomir Nowak, zatajając w oświadczeniach majątkowych zegarek wartości powyżej 10 tys. zł, dopuścił się przestępstw z zamiarem ewentualnym, tj. godząc się na nie - uznał w czwartek warszawski sąd rejonowy. - Zarzucane oskarżonemu przestępstwa popełnić można jedynie umyślnie z zamiarem bezpośrednim bądź ewentualnym. Według sądu oskarżony dopuścił się przestępstw z zamiarem ewentualnym, czyli przewidując możliwość przestępstwa godził się na jego popełnienie - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Dorota Radlińska. Sąd nie dał wiary twierdzeniom oskarżonego, że rzeczy osobiste nie podlegają obowiązkowi wpisania do oświadczenia majątkowego - mówiła sędzia. Jak dodała, "sąd w całości" podzielił stanowisko zaprezentowane przez prokuratora. - Niniejsza sprawa zapoczątkowana została przez media, ale także przez przedstawicieli mediów została zakończona, gdyż to właśnie zeznania dziennikarzy były ostatnimi dowodami przeprowadzonymi przez sąd w tym postępowaniu, a które to dowody miały istotne znaczenie dla jego rozstrzygnięcia - powiedziała sędzia. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał w czwartek posła i b. ministra transportu za złożenie pięciu fałszywych oświadczeń majątkowych, w których nie ujawnił drogiego zegarka. Sąd wymierzył mu łączną karę 20 tys. zł grzywny. Właśnie o taką karę wniósł prokurator. Sprawa stała się głośna, gdy w 2013 r. napisał o niej tygodnik "Wprost" (po publikacji i wszczęciu przez prokuraturę postępowania sprawdzającego w tej sprawie Nowak złożył korektę oświadczenia). Okazało się też, że o zegarek Nowaka pytał w połowie 2012 r. "Super Express", który jednak nie przygotował publikacji na ten temat. Naczelny gazety zeznawał, że Nowak prosił go wtedy, by na razie nie pisali artykułu, a on skoryguje oświadczenie. Nowak zaprzeczał, by cokolwiek obiecywał naczelnemu tabloidu. W poniedziałek sąd zamknął proces Nowaka. Prokuratura domagała się uznania jego winy i 20 tys. zł grzywny; obrona i sam Nowak chcieli uniewinnienia.