"To najważniejszy zarzut z punktu widzenia społecznego i medialnego wymiaru całej tej sprawy" - powiedział dziennikarzom prokurator Tomasz Janicki. Sąd czyta nazwiska 18,5 tys. poszkodowanych Sędzia Lidia Jedynak rozpoczęła w poniedziałek o godz. 10. ogłaszanie wyroku i po dwóch godzinach ogłosiła półgodzinną przerwę. W pierwszej części odczytywania wyroku sąd uznał, że oskarżeni Marcin P. i jego żona Katarzyna P. są winni głównego zarzutu tj. oszustwa. Sąd zaczął też odczytywać nazwiska wszystkich osób pokrzywdzonych przez Amber Gold (według aktu oskarżenia jest ich ok. 18,5 tysiąca - PAP). Prokurator wyjaśnił dziennikarzom, że sąd musi odczytać nazwiska wszystkich pokrzywdzonych dlatego, że dokonał kosmetycznej modyfikacji opisu czynu popełnionego przez oskarżonych. "Sąd odczytuje nazwiska pokrzywdzonych przyporządkowując numery umów depozytów towarowych do poszczególnych osób i kwoty szkody. Przyjmując to tempo ogłaszania wyroku, z uwzględnieniem odczytania nazwisk wszystkich pokrzywdzonych, można przyjąć, że w zakresie tylko i wyłącznie pierwszego czynu z aktu oskarżenia ogłaszanie wyroku może trwać ok. trzech miesięcy, jeżeli rozprawy będą odbywały się po cztery dni w tygodniu" - ocenił Janicki. Przypomniał, że Marcinowi P. postawiono ogółem cztery, a Katarzynie P. dziesięć zarzutów. Sędzia zapowiedziała, że kolejne rozprawy związane z odczytywaniem wyroku odbywać się będą od przyszłego poniedziałku przez cztery kolejne dni tygodnia. Po ogłoszeniu przerwy wyjaśniła też dziennikarzom, że udało jej się dotrzeć w ogłoszeniu wyroku do 24. tomu akt (każdy tom zawiera ok. 200 stron - PAP), a sama sentencja wyroku jest w tomie 60. P. nie pojawili się na rozprawie Oskarżonych nie było w poniedziałek na sali rozpraw. Przed sądem stawiło się dwoje prokuratorów, przedstawiciel Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) jako oskarżyciel posiłkowy oraz mec. Anna Żurawska, obrońca Katarzyny P. "Nie przewidywałem, że oskarżony może nie być zainteresowany podjęciem przez sąd rozstrzygnięcia. Jakby nie patrzeć, w bardzo głośnym procesie, którego wynik śledzi praktycznie każdy polski obywatel z punktu widzenia wydźwięku, jaki ten proces za sobą niesie. Jest to dla mnie zaskoczenie" - skomentował prokurator Janicki. Sędzia Jedynak wydała nakaz doprowadzenia oskarżonych z aresztu do sądu na kolejną rozprawę w poniedziałek, 27 maja. Akt oskarżenia na 9 tys. stron Przygotowany przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi, liczący prawie 9 tys. stron, akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do gdańskiego sądu pod koniec czerwca 2015 r. Według prokuratury, Marcin P. i jego żona Katarzyna P. w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej oszukali w sumie ponad 18 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Oskarżenie dotyczyło także prowadzenia działalności parabankowej i prania brudnych pieniędzy. Według prokuratury Katarzyna P. i Marcin P. działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili sobie z tej działalności stałe źródło dochodu. Proces w ich sprawie rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w marcu 2016 r. W drugiej połowie kwietnia br. przed sądem rozpoczęły się mowy kończące proces. Jako pierwsi głos zabrali prokuratorzy, którzy wnieśli o kary 25 lat więzienia dla każdego z oskarżonych. Obrońcy Marcina P. i Katarzyny P. wnieśli o ich uniewinnienie. Afera Amber Gold Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 proc. do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy ani odsetek od nich. Katarzyna P. i Marcin P. pieniądze pozyskane z lokat wydawali na rozmaite cele - m.in. na finansowanie linii lotniczych OLT Express (nieistniejący już przewoźnik, w którym głównym inwestorem była Amber Gold) przeznaczono prawie 300 mln zł. Część dochodów szła też na wynagrodzenia. Ustalono, że z tego tytułu oskarżeni wypłacili sobie 18,8 mln zł. Marcin P. przebywa w areszcie od sierpnia 2012 r., Katarzyna P. została aresztowana w połowie kwietnia 2013 r. Przebywając w więzieniu, kobieta zaszła w ciążę i została matką: ojcem był jeden z funkcjonariuszy Służby Więziennej.