Na czwartkowej konferencji prasowej podano ustalenia wstępnego raportu dotyczącego skażenia Odry. Uruchomiono monitoring interwencyjny - Powołany zgodnie z zarządzeniem minister klimatu i środowiska Anny Moskwy zespół, skupiał ekspertów najwyższej klasy z instytutów badawczych i instytucji rządowych - powiedziała w czwartek na konferencji prasowej wiceminister klimatu i środowiska oraz główny konserwator przyrody Małgorzata Golińska. - Przeciwnik, z którym się mierzymy jest trudny, jest dla nas olbrzymim wyzwaniem, ale nasza determinacja jest równie mocna, równie duża - stwierdziła w wiceminister Golińska. W przygotowaniu raportu brało udział 14 ośrodków naukowych i instytucji państwowych z udziałem 49 naukowców. Tylko z ramienia Inspekcji Weterynaryjnej było to 2435 pracowników, którzy przebadali ponad 2700 próbek - podano na konferencji. Według Golińskiej przeprowadzone badania umożliwią odpowiedzi na pojawiające się pytania. - Będziemy w stanie zaproponować takie rozwiązania, aby sytuacja na Odrze, z którą mieliśmy do czynienia pod koniec lipca, w sierpniu, a także we wrześniu tego roku, nie powtórzyła się - zapewniła Golińska. - Obserwacje śniętych ryb w Odrze były prowadzone od końca lipca na terenie pięciu województw - śląskiego, opolskiego, dolnośląskiego, lubuskiego i zachodniopomorskiego - przypomniała, podsumowując raport dr hab. Agnieszka Kolada z Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego. Według niej śnięcie ryb nie było procesem ciągłym lecz cyklicznym, obserwowanym w nurcie rzeki i w zbiornikach. Zebrano łącznie 249 ton śniętych ryb zebranych od końca lipca do 12 września. Przypomniała, że po katastrofie na Odrze został uruchomiony monitoring interwencyjny, który pobierał dobowe próbki. Łącznie pobierano je nawet w 37 punktach. Do 20 września wykonano ponad 20 tys. oznaczeń, a monitoring ten nadal jest prowadzony. Niskie stany odpowiedzialne za stężenia Od połowy czerwca do końca sierpnia notowano bardzo niskie stany wód, poniżej średniej wielkości przepływów z wielu lat. - Prawie dwa miesiące nie było istotnych opadów, co spowodowało niski stan wód rzeki - powiedziała Kolada. Jak dodała podnoszenie się poziomu wód obserwowano dopiero we wrześniu. - Przepływy były bardzo niskie, co oznacza, że woda w rzece prawie stała - dodała. Jej zdaniem ma to ogromne znaczenie dla jakości wody. - Ten sam ładunek, czegokolwiek byśmy nie wprowadzili (do rzeki), przy niskim stanie będzie się objawiał dużo wyższym stężeniem - powiedziała. Turystyka nad Odrą umiera razem z rybami. "Jesteśmy milion w plecy" - Rzeka przy takich niskich stanach jest podatna na wszelkie zmiany parametrów fizyko-chemicznych - dodała i stwierdziła, że pokazują to badania. Podkreśliła, że przy niskich stanach woda także szybciej się nagrzewa. Dodała, że rzeka była rutynowo badana na 17 punktach pomiarowych, które już przed katastrofą wykazywały, że Odra w zasadzie na całym swoim biegu jest w złym stanie, jeżeli chodzi o zawartość niektórych substancji. Normy niektórych czynników były przekroczone. - Nie jest to zjawisko nowe i dobrze o tym wiemy. Dane te są publiczne są regularnie publikowane są stronach GIOŚ - dodała Kolada. - Stan ichtiofauny (organizmów wodnych) przed katastrofą był albo słaby albo zły. Podobnie stan makrobezkręgowców bentosowych był albo słaby albo zły - dodała. - To determinowało zły stan ekologiczny wód - mówiła. - We wszystkich jednolitych częściach wód mieliśmy przekroczenia parametrów fizykochemicznych. Na stan poniżej "dobrego" miało wpływ głównie wysokie zasolenie, ale nie tylko - powiedziała. - Mamy do czynienia z rzeką, która daleka jest od naturalnej i której stan pozostawia wiele do życzenia niezależnie od sytuacji, jaka się zdarzyła w tym roku - powiedziała Kolada. "Z wody wydzielał się tlen" Z badań wynika, że woda była "przetleniona". - W tym momencie ten tlen w zasadzie wydzielał się z wody - powiedziała dr hab. Agnieszka Kolada. Przyznała, że w niektórych miejscach zdarzają się przekroczenia poziomów zawartości metali ciężkich - rtęci, ołowiu i niklu - ale nie są to koncentracje, które byłyby śmiertelne dla ryb. - Nie jest to sytuacja bardzo wyjątkowa na Odrze - dodała. Podkreśliła, że takie sytuacje zdarzają się w szczególności w Kanale Gliwickim. Zdjęcia satelitarne wykazują obecność zakwitów, w postaci przesuwającej się fali płynącej z górnej części rzeki w kierunku jej ujścia. Zaznaczyła jednak, że fala zakwitu zaczęła ustępować jeszcze drugiej połowie w sierpniu. Dodała, że zakwity obserwowano także w wodach stojących. - Analiza zdjęć z 2020 roku pokazuje, że wtedy także był zakwit. Nie jesteśmy jednak w stanie na podstawie zdjęć satelitarnych wykazać, co tam kwitło - powiedziała, tłumacząc, że zakwity takie :nie są niczym zaskakującym". Skażenie w rybach nie odbiega od norm w rzekach Pobrane zostały 334 próbki śniętych ryb, 278 próbek przekazano do badań toksykologicznych i 56 próbek do badań anatomopatologicznych i histopatologicznych. Zbadano je nawet w kierunku substancji promieniotwórczych. - Skażenia, jeżeli były w ogóle jakiekolwiek stwierdzane, a były stwierdzane sporadycznie, to nie odbiegają od poziomów charakterystycznych dla skażenia środowiska naturalnego w rzekach w Polsce - powiedziała przypominając, że ryby kumulują w swoich organizmach zanieczyszczenia. Badania wykluczyły - jej zdaniem - te zanieczyszczenia jako przyczynę śmierci, a w związku z tym jako przyczynę masowego śnięcia ryb. - Ryby miały ostre uszkodzenia narządów najsilniej ukrwionych, to jest bardzo ważna informacja. Obraz tych tkanek wskazywał na szybką gwałtowną śmierć z powodu jakiegoś czynnika, który szybko działa. To nie była długotrwała ekspozycja, musiały zajść jakieś gwałtowne zmiany środowiskowe, które taki dały obraz tkanek - zaznaczyła Kolada. - Zaburzenia procesów hematopoetycznych i uszkodzenia skrzeli najprawdopodobniej są związane jest z działaniem toksyn hemolitycznych - powiedziała. - To dało podstawy do postawieniu hipotezy o toksycznym działaniu algi - dodała. Złota alga stwierdzona pierwszy raz w Polsce Agnieszka Kolada mówiła, że przesycenie wody tlenem, skokowy wzrost pH, spadek stężenia azotanów oraz uszkodzenia martwych ryb i analiza literatury wskazywały, że na Odrze doszło do zakwitu glonów. - Takie sytuacje (jakie zaobserwowaliśmy na Odrze) zdarzały się wcześniej przy zakwicie Prymnesium parvum. To jest gatunek, który nigdy w Polsce nie był wcześniej notowany - powiedziała. Pod kątem obecności tego fitoplanktonu przebadano 211 próbek wody, pochodzących z różnych odcinków Odry, ze zbiorników, kanałów i rzek ściśle związanych z jej dorzeczem. Zostały one pobrane między 12 sierpnia a 8 września. Do 21 września pobierane były także próbki kontrolne. W 165 próbkach (78 procent przebadanych) znaleziono złotą algę. Odra to "martwa rzeka" i "polski Czarnobyl"? Spór ekspertów po katastrofie W 35 proc. próbek stężenie wynosiło ponad 50 mln komórek glonu, a w 22 proc. całej przebadanej puli - ponad 100 mln komórek w litrze. Jak wynika z literatury, takie stężenia prowadzą najczęściej do śnięcia ryb. Badania wykazały, że złota alga wytworzyła toksyny. Badania na Uniwersytecie Gdańskim udowodniła, że Prymnesium parvum ma potencjał do wytwarzania toksyn o nazwie prymnezyny. Metodą chromatografii wykryto duże stężenie prymnezyn w pobranym materiale. Z analizy danych w literaturze wynika, że złota alga Prymnesium parvum została pierwszy raz opisana w 1920 roku, kiedy pojawiły się informacje o zakwitach oraz w 1937 roku, kiedy to opisano ją jako gatunek żyjący w słonawym stawie w Bembridge na wyspie Wight. Glon jest odpowiedzialny za zakwity m.in. w USA, Wielkiej Brytanii, Holandii, Norwegii, Izraelu, a także Australii i Chinach. Zniesiony zakaz korzystania z rzeki Od końca lipca obserwowany był pomór ryb w Odrze. Zakaz wstępu do Odry został wprowadzony w województwach: zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała, że Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie w próbkach wody z rzeki znalazł tzw. złote algi, których zakwit może spowodować pojawienie się toksyn zabójczych dla ryb i małży. Obecność toksyn potwierdziły badania gdańskich naukowców. Badania porównawcze wykonały też laboratoria w Czechach, w Anglii i w Holandii; czeskie wyniki są porównywalne z polskimi. Wojewoda zachodniopomorski zniósł 5 września ostatni obowiązujący na rzece zakaz korzystania z Odry. Zakaz taki był wydany 12 sierpnia. Wiceminister mówił, że wykąpie się w Odrze. Spotkała go kara Zbigniew Bogucki wyjaśnił wtedy, że ze względu na to, że od kilku dni na całej długości zachodniopomorskiej Odry nie zaobserwowano śniętych ryb oraz nie było ich także w jeziorze Dąbie ani w Zalewie Szczecińskim, uznano, ze kryzys minął. Także badania wody nie wskazały wówczas czynników, które byłyby niebezpieczne przy normalnym użytkowaniu Odry jakie obowiązywało przed kryzysem ekologicznym. - To nie oznacza, że w Odrze można pływać, że można z Odry pić wodę, to nie oznacza, że w Odrze można poić zwierzęta gospodarskie, bo tych czynności nigdy nie można było robić - mówił wojewoda na początku września. W związku z sytuacją na Odrze premier zdymisjonował szefa Wód Polskich Przemysława Dacę i Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka.