Poseł SLD Wiesław Szczepański powiedział na konferencji prasowej, że na 9 stronach wniosku jego autorzy chcieli "pokazać niekompetencję" kierownictwa resortu infrastruktury. Jak mówił, część zarzutów przedstawiona została wcześniej w piątek w sejmowej debacie nad informacją Grabarczyka o sytuacji na kolei. Ale - jak dodał poseł SLD - chodzi nie tylko o kolej, ale też "klapę" narodowego programu budowy dróg na lata 2011-2015, "katastrofalną sytuację" w Poczcie Polskiej, brak nadzoru nad żeglugą, czy sytuację w budownictwie, w którym - jak mówił Szczepański - nic się nie dzieje. Jak dodał, "te i inne szczegóły spowodowały, że wniosek stał się bardzo zasadny". Według wiceszefa komisji infrastruktury, powinny też nastąpić "dymisje w niektórych spółkach PKP, a także dymisje ministerialne". Szef klubu SLD Grzegorz Napieralski ocenił natomiast, że po wystąpieniu Grabarczyka podczas prezentacji w Sejmie informacji na temat sytuacji w PKP jest "jeszcze bardziej przekonany, że wniosek o odwołanie to bardzo dobra decyzja". - To co dzieje się na kolei, na dworcach, na drogach pokazuje słabość państwa i brak nadzoru ministra Grabarczyka - uważa polityk Sojuszu. Grabarczyk powiedział w piątek w Sejmie, że bitwa o wprowadzenie nowego rozkładu została przegrana, ale rząd wygra wojnę o lepsze usługi kolei. - Jestem o tym przekonany - zaznaczył. Swoje wystąpienie rozpoczął od wyrażenia ubolewania "za to wszystko, co dotknęło pasażerów kolei". Zaznaczył, że ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jak mówił Grabarczyk, doszło do tego, ponieważ najwięksi przewoźnicy kolejowi - Przewozy Regionalne i PKP intercity - nie ustaliły w porę swoich rozkładów. Minister wyjaśnił, że rozmowy na ten temat rozpoczęły się już na początku roku, ale nie zakończyły się, tak jak powinny, w połowie maja, lecz przeciągnęły się do jesieni. - 10 listopada powinien zostać podany do publicznej wiadomości ostateczny rozkład jazdy - powiedział Grabarczyk. Dodał, że tak się nie stało. Według Napieralskiego, Grabarczyk jest złym ministrem, nie potrafi przyznać się do winy, a "to co przedstawił z mównicy sejmowej pokazuje jego niekompetencję i niekompetencję jego współpracowników". - Minister Grabarczyk nie przedstawił żadnego pomysłu na ratowanie sytuacji - podkreślał Napieralski. - Ważnym sygnałem byłoby to, gdyby minister powiedział, że wyciągnął związki, odwołany jest jeden prezes, drugi prezes, są zmienione rady nadzorcze, zmieniłem swoich współpracowników, a pan minister mówi, że sprawdza i za dwa tygodnie da nam informację, a za dwa tygodnie to ludzie nie dojadą na święta - zauważył. Szef klubu Sojuszu wyraził też nadzieję, że premier zmusi Grabarczyka do dymisji. - Bronić tak nieudolnego ministra będzie wstyd dla pana premiera - zaznaczył. Dopytywany, kto podpisał się o wnioskiem o odwołanie Grabarczyk, Napieralski powiedział, że "nie udało się przekonać do wniosku przedstawicieli PO i PSL. - Udało się całą resztę - dodał. Według wnioskodawców, zebrali oni blisko sto podpisów. Złożenie wniosku ws. odwołania Grabarczyka klub SLD zapowiedział już w czwartek. Według dotychczasowych deklaracji nie zamierzają go poprzeć kluby koalicji i PSL, za odwołaniem Grabarczyka opowiada się PiS, a klub PJN rozważa poparcie wniosku SLD. Zgodnie z konstytucją Sejm może wyrazić wotum nieufności wobec ministra większością głosów ustawowej liczby posłów, czyli potrzebnych jest do tego 231 głosów. Zgodnie z Regulaminem Sejmu, rozpatrzenie wniosku o wyrażenie wotum nieufności przez Sejm i poddanie go pod głosowanie następuje na najbliższym posiedzeniu przypadającym po upływie 7 dni od dnia jego zgłoszenia i nie później niż na następnym posiedzeniu.