Rzecznik dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym Mirosław Tabor po przedstawieniu w sierpniu Janickiej dyscyplinarnego zarzutu utrudniania śledztwa przeciwko b. ministrowi sportu w rządzie PiS Tomaszowi Lipcowi postanowił skierować sprawę do sądu dyscyplinarnego. Szczegóły wniosku i całej sprawy z mocy prawa pozostają niejawne. Nie wiadomo też kiedy prokuratorski sąd dyscyplinarny rozpatrzy wniosek prokuratora Tabora. Zasiadający w tym sądzie prokuratorzy muszą najpierw zapoznać się z aktami sprawy. Wiadomo, że Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym ma do dyspozycji cały katalog sankcji dyscyplinarnych - od upomnienia i nagany aż po wydalenie ze służby w prokuraturze. Może też uznać czyn Janickiej za sprawę mniejszej wagi i odstąpić od wymierzenia kary. Sąd orzeka w dwóch instancjach; od wyroku II instancji jest jeszcze możliwa kasacja do Sądu Najwyższego. Od miesięcy media informowały, że Elżbieta Janicka miała wstrzymywać przed ubiegłorocznymi wyborami zatrzymanie byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Jej byli podwładni informowali w notatce służbowej, a potem też przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków władz z PiS na śledztwa dotyczące polityków i mediów, Janicka miała powiedzieć: "jak zatrzymacie Lipca to was puknę". Sama Janicka przed komisją zaprzeczała takiemu kontekstowi swej wypowiedzi. B. minister sportu, zatrzymany w październiku 2007 r., w lipcu opuścił areszt. Warszawski sąd okręgowy uwzględnił zażalenie jego obrońców na przedłużenie aresztu do 17 września i zdecydował, że Lipiec może wyjść za kaucją w wysokości 80 tys. zł. 11 czerwca Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia wobec Lipca i dwóch innych osób. Były minister jest oskarżony o uzależnienie wykonania czynności służbowych od otrzymania korzyści majątkowej, przekroczenie uprawnień, podżeganie do poświadczenia nieprawdy w dokumentach mających znaczenie prawne oraz oszustwo. Lipiec nie przyznaje się do winy.