Akt oskarżenia szczegółowo opisuje sytuacje, w których Mirosław G. miał przyjmować pieniądze od swoich pacjentów. Sam oskarżony podczas składania wyjaśnień nie przyznał się do żadnego z postawionych zarzutów i twierdził, że w kopertach, które przekazywali mu pacjenci, była dokumentacja medyczna. Według nieoficjalnych informacji Romana Osicy, taka ma być linia obrony w procesie. Dziennikarz RMF FM dowiedział się również nieoficjalnie, że świadkowie potwierdzają wręczanie korzyści majątkowych lekarzowi. Jedna z pacjentek przyznała podczas przesłuchania, że dała Mirosławowi G. pieniądze "na rozwój polskiej kardiochirurgii". Według prokuratorów, z którymi rozmawiał Roman Osica, zarzuty opisane w akcie oskarżenia raczej nie zaprowadzą Mirosława G. do więzienia. Są jednak wystarczające, aby go skazać. Akt zamyka kolejny wątek śledztwa przeciwko doktorowi. Pozostała jeszcze sprawa rzekomego znęcania się nad żoną i wykorzystywania seksualnego jednej z pracownic w klinice. W maju kardiochirurg został oczyszczony z zarzutu zabicia pacjenta.