W środę posłowie PiS złożyli projekt ustawy likwidujący od 2020 r. górny limit przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe - tzw. 30-krotności ZUS. Porozumienie Jarosława Gowina zapowiedziało, że nie poprze projektu. "Nie wycofujemy się. Projekt będzie procedowany" - oświadczył w piątek rano rzecznik rządu Piotr Müller. "Zobaczymy, jak będzie wyglądało ostateczne głosowanie, może przekonamy naszych kolegów i koleżanki z Porozumienia, żeby zagłosowali za tym rozwiązaniem. A jeżeli nie, to zobaczymy, czy znajdzie się inna większość w Sejmie, żeby to poprzeć" - powiedział. Kidawa-Błońska: Jeśli zagłosują za, to znaczy, że są nic nie warci "To kolejny przykład, że trzeba pilnie pieniędzy tu i teraz, nie myśląc o tym, co będzie za rok, za dwa, za trzy lata. I znowu przedsiębiorcy zostaną w dwójnasób opodatkowani" - oceniła Małgorzata Kidawa-Błońska. Zdaniem wicemarszałek Sejmu, w przyszłości może się okazać, że nie będzie pieniędzy ani na małe, ani na olbrzymie emerytury, które trzeba będzie płacić w wyniku zniesienia obowiązującego dziś limitu składek na ZUS. "Wprowadzając takie zmiany trzeba pokazać skutki takich działań w perspektywie kilkudziesięciu lat" - zauważyła. Przypomniała, że KO chce zwołania sejmowej komisji w tej sprawie. Zapytana, czy jej zdaniem Lewica może poprzeć projekt ws. zniesienia 30-krotności, jeśli nie poprze go Porozumienie Jarosława Gowina, odpowiedziała: "Mam nadzieję, że nawet na lewicy ekonomia ma znaczenie i przyszłość systemu emerytalnego (...). Jeśli zagłosują to znaczy, że są nic nie warci" - powiedziała. Poparcie dla projektu PiS zasugerowała Marcelina Zawisza, posłanka Lewicy Razem i wiceprzewodnicząca sejmowego klubu Lewicy. "Będę namawiać do tego, żebyśmy zagłosowali 'za' pod warunkiem, że będzie tam fragment o tym, że będzie obowiązywać emerytura maksymalna. To znaczy, z jednej strony uwalniamy składki, a z drugiej wprowadzamy emeryturę maksymalną. Będę namawiać, żeby klub przyjął takie zdanie" - powiedziała w rozmowie z TVN24. "Wstyd", "pogarda". Politycy lewicy oburzeni Wypowiedź Małgorzaty Kidawy-Błońskiej spotkała się ze zdecydowaną krytyką wśród polityków lewicy. "Pani Marszałek @M_K_Blonska proszę szanować innych ludzi i ich poglądy! To to nie wstyd!" - zaapelował szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. "Wypowiedź Marszałkini @M_K_Blonska nt. @__Lewica w @KropkaNadI szokuje, zwłaszcza w ustach polityczki, która mówi tyle o współpracy i porozumieniu ponad podziałami. Niestety okazało się, jak mało wiarygodne są te zapewnienia" - oceniła Wanda Nowicka. "#NicNieWarci - co za pogarda @M_K_Blonska wobec @__Lewica... A jeszcze dziś @profGrodzki apelował o szacunek w polityce" - skomentował Bartosz Rydliński, "Ponad 2 miliony Polek i Polaków czeka na słowo "przepraszam" od Pani Marszałkini" - napisał z kolei poseł Tomasz Trela. "Znowu dzieli się społeczeństwo, a pani marszałkini @M_K_Blonska niestety przykłada do tego rękę, mówiąc, że jeśli posłanki i posłowie @__Lewica zagłosują zgodnie ze swoimi poglądami, to będą #NicNieWarci. Wiem jedno, w wyborach prezydenckich na hipokrytę głosować nie będę" - oświadczył Łukasz Kubiak z SLD.