Wojciech Tumidalski: Jest Pan osobą spoza świata polityki. Jedni powiedzą, że to daje Panu atrybut niezależności, z drugiej strony można się spotkać z opinią, że może Panu zabraknąć poparcia do forsowania swoich koncepcji zmian. Zbigniew Ćwiąkalski: Rozmawiałem na ten temat z premierem Tuskiem jeszcze przed objęciem stanowiska. Przedstawiłem mu swoje oczekiwania - by szef resortu sprawiedliwości był na tyle mocny politycznie, żeby mógł on przeprowadzać swoje decyzje. Ja oczywiście nie chcę niczego przeprowadzać na siłę - wolę siłę argumentu niż argument siły - niemniej od pozycji ministra sprawiedliwości w rządzie wiele zależy. Uzyskałem zapewnienie, że znajdę wsparcie wszędzie tam, gdzie będzie potrzebne. Jeżeli uznam, że takiego wsparcia mi brak, albo że opór materii jest zbyt duży - to zrezygnuję, bo nie jestem przywiązany do stanowiska. Po roku ocenię, czy jest sens to kontynuować. Jeśli będę widział szansę na parę istotnych zmian - zostanę. Jeśli nie - z przyjemnością zostawię to ministerstwo komuś innemu, żeby mógł to kontynuować, mając zaplecze polityczne. Pierwsza z tych zmian, które uważa Pan za priorytetowe, to rozdział funkcji Prokuratora Generalnego od Ministra Sprawiedliwości, co - jak już Pan mówił - legislacyjnie powinno zająć około roku. Jak będzie wyglądać prokuratura po tych zmianach? Czy znikną prokuratury apelacyjne? Zajmie się tym zespół ekspercki w mieszanym składzie - z prokuratorami, sędziami i naukowcami. Dominacji prokuratorów w nim jednak nie będzie, bo każda grupa zawodowa ma to do siebie, że chce utrzymać pewien status quo. Ja nie należę do ludzi ulegających presji i nie chcę, by było tak, że moja wizja jest jedynie obowiązującą - że to, co ja powiem, ma być zrealizowane i praktycznie oni byliby tylko wykonawcami moich życzeń. Ponieważ w zespole będą przedstawiciele różnych koncepcji - na pewno będą się ścierać. Chciałbym, żeby założenia ustawy były gotowe do końca tego roku. Potem zamierzam powołać kilkuosobowy zespół, który napisze tę ustawę, a potem to zostanie poddane konsultacjom. To jest dla mnie zupełnie priorytetowe zadanie, bo ja już nie chcę być ustawicznie pytany: co pan powie o sprawie doktora G., a co o sprawie Kornatowskiego, a co o Stokłosie, a co pan powie o sprawie sędziów z Bielska... To naprawdę nie jest zadanie dla Ministra Sprawiedliwości, lecz dla Prokuratora Generalnego. Czy zatem Minister Sprawiedliwości nie powinien mieć żadnych uprawnień wobec prokuratury? Nie tak. Powinien jednak zachować pewne uprawnienia, bo prokuratura nie może stać się "państwem w państwie" i być całkowicie niezależną od wszystkiego i każdego. Można na przykład wprowadzić takie rozwiązanie, że Minister Sprawiedliwości będzie mógł żądać wszczęcia postępowań, powinien też mieć pewien wpływ na wybór Prokuratora Generalnego.