Karasiewicz to - jak na razie - jedyny poseł PiS, który otwarcie deklaruje bezwarunkowe poparcie Traktatu. - Polska nie może być hamulcowym Europy - mówi poseł. Prezes PiS zapewniał jednak w środę dziennikarzy, że w PiS nie dojdzie do rozłamu na tle Traktatu. - Pewni nasi koledzy mogą mieć jakieś wątpliwości, ale proszę być pewnym, że w momencie próby będziemy razem - oświadczył. W środę tygodnik "Wprost" podał na swoich stronach internetowych, że w PiS jest kilku posłów, którzy "bez względu na los poprawek zgłoszonych przez prezydenta" zamierzają głosować za ustawą o ratyfikacji Traktatu. Wśród nich tygodnik wymienił Adama Hofmana, Adama Rogackiego, Dawida Jackiewicza, Mariusza Kamińskiego i Karasiewicza. Hofman, Jackiewicz, Kamiński i Rogacki po opublikowaniu tej informacji wydali wspólne oświadczenie, które jednak nie daje jednoznacznej odpowiedzi, jak parlamentarzyści ci zachowają się w sejmowym głosowaniu nad Traktatem. Posłowie napisali, że liczą, że dojdzie do wypracowania kompromisu, "dzięki któremu będą mogli z czystym sumieniem oddać głos" za ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego. Do przegłosowania ustawy ratyfikacyjnej potrzeba 307 głosów. PO, PSL, LiD i posłowie niezrzeszeni - to 301 posłów. Ustawa uzyskałaby zatem wymaganą większość, gdyby głosowałoby za nią - a więc za Traktatem - co najmniej 6 posłów PiS. Głosowanie za Traktatem zapowiada pos. Karasiewicz, który podkreślił, że nie jest "w żadnej grupie" młodych posłów PiS, którzy buntują się przeciw klubowej dyscyplinie, a jego decyzja ws. Traktatu wynika z jego poglądów i przekonań. - Z prawnego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy preambuła będzie czy nie będzie, bo zmiana czegokolwiek w Traktacie wymagałaby ponownego otwarcia Puszki Pandory w postaci negocjacji (nowego traktatu-red.) - podkreślił Karasiewicz. Dodał, że "to nie jest tak, że może się z czegoś dziś lub jutro wycofać, bo zgodnie z prawem międzynarodowym Traktat musiałby być od nowa ratyfikowany przez wszystkie państwa UE". Poseł podkreślił, że "UE potrzebuje reformy", a Polska nie przyjmując Traktatu osłabi swoją pozycję w UE. W ocenie Karasiewicza, niedobrze się stało, że "Traktat stał się zakładnikiem partii politycznej, wewnętrznych rozgrywek", a ratyfikacji nie służy zarówno upór premiera, jak i zachowanie PiS.