musi wpłacić do 30 czerwca. Decyzję sądu przyjął z przykrością, ale zamierza się do niej zastosować. - Zgromadzę tę sumę, pomogą mi przyjaciele. Jestem jednak rozżalony, bo nie zamierzam uciekać, ani się ukrywać. Jestem przecież rozpoznawalny na całym świecie, wszędzie tam, gdzie są Polacy - powiedział Rutkowski. Sąd Okręgowy podzielił pogląd sądu rejonowego, że na obecnym etapie postępowania, dla zabezpieczenia jego prawidłowego toku, nie jest konieczne dalsze stosowanie aresztu wobec Rutkowskiego i wystarczające będą środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym. Uzasadniając zwiększenie kwoty poręczenia sąd podkreślił, że aby ten środek był skuteczny, jego wysokość musi być na tyle znaczna, aby obawa utraty takiej sumy powstrzymywała oskarżonego od jakichkolwiek bezprawnych działań, mających na celu utrudnianie procesu. Wysokość poręczenia musi być też adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości zarzucanych oskarżonemu czynów i jego sytuacji majątkowej. - Kwota dotychczas wskazana nie spełniała takich kryteriów - zaznaczył sąd. Zażalenie na uchylenie aresztu złożyła katowicka prokuratura okręgowa. Jej rzecznik Tomasz nie chciał komentować środowej decyzji sądu. Rutkowski, oskarżony m.in. o pranie brudnych pieniędzy i powoływanie się na wpływy w instytucjach, opuścił bytomski areszt 8 maja, po 10-miesięcznym pobycie. Nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów; grozi mu nawet 15 lat więzienia. O uchyleniu aresztu przez sąd pierwszej instancji przesądziło skompletowanie materiału dowodowego przez prokuraturę - świadkowie i współoskarżeni zostali przesłuchani, a dokumenty zabezpieczone. Sąd zastosował jednak wobec Rutkowskiego dozór policji - musi kilka razy w tygodniu meldować się w komisariacie w Łodzi, nie może też opuszczać kraju. Katowicka prokuratura okręgowa złożyła zażalenie na postanowienie sądu argumentując, że o rzeczywistym utrwaleniu materiału dowodowego można będzie mówić dopiero po przesłuchaniu oskarżonych przez sąd. Akt oskarżenia w tej sprawie, dotyczącej m.in. wyłudzeń podatkowych dokonanych przez śląskiego "barona" paliwowego Henryka M., trafił do sądu 17 kwietnia. Oskarżenie obejmuje 21 osób, które w ciągu sześciu lat miały oszukać Skarb Państwa na prawie 500 mln zł. 18 maja sąd utrzymał areszt wobec Henryka M. oraz jego pracownika, a także mecenasa Andrzeja D., do zatrzymania związanego z Samoobroną. Rutkowski - według aktu oskarżenia - wykorzystał swój wizerunek oraz znajomości w organach państwa w zamian za wymierne korzyści majątkowe, oferując M. zapewnienie swobodnej działalności. Za taką protekcję przyjął od niego 400 tys. zł. Śledczy ustalili, że Rutkowski powoływał się na wpływy m.in. w aparacie ścigania, w Sejmie, Ministerstwie Finansów, prokuraturze; sygnalizował Henrykowi M. m.in. możliwość uczynienia go współpracownikiem Centralnego Biura Śledczego. Detektyw miał również uczestniczyć w praniu pieniędzy, m.in. polecając pracownikom swego biura wystawienie faktur za fikcyjne usługi na rzecz firmy Henryka M. o wartości ok. 2,5 mln zł.