Muzydełko78" Co nowego można wydusić z "Tanga" Mrożka, które wystawia Pan na "Boskiej Komedii"? Jerzy Jarocki: Myślę, że "Tango" Mrożka jest na tyle bogate ,że tutaj potrzebny jest odwrotny zabieg: jakie myśli ,jakie tematy powinno sie wyselekcjonować, odcedzić z tej obszernej partytury. groszekwbutelce9: Jednym z Pana mistrzów jest Gombrowicz. Czy jednak przekaz Gombrowicza działa na Polaków tak, jak powinien działać? Obserwujemy bowiem pewien polityczny odwrót od Gombrowicza: Rymkiewicz (który go notabene nie zna) Kaczyński, Giertych. Czy po pół wieku wylewania na Polaków kubłów zimnej wody - czyli przekazywania im słów Mrożka, Gombrowicza, Witkacego - odniosło to jakiś skutek? Jerzy Jarocki: Skutek niewątpliwy, bo po drugiej wojnie światowej nie było drugiego takiego pisarza w literaturze polskiej prócz Gombrowicza, który by miał takie mocne oddziaływanie na nową powstającą sie literaturę w Polsce. Ślady Gombrowicza znajdziemy i u Mrożka, i u Kajzara, i u Konwickiego i nawet u współczesnych piszących dla teatru młodych dramaturgów. Druga sprawa, ślad Rymkiewicza, który kiedyś także się wzorował na Gombrowiczu - proszę sobie przypomnieć jakie pierwsze wprawki teatralne,. Ten ślad, który on próbuje wprowadzić obecnie, jest z punktu widzenia interesów wychowywania Polaków szkodliwy. Nie można w wieku XXI działać przeciwko naturalnej sile rozwoju jaka jest globalizacja, podsycać nacjonalizmy i w dodatku namawiać, żeby to poczucie więzi narodowej budowało się na ilości przelanej krwi - vide jego pogląd na powstanie warszawskie. taka8567: Kto jest lub był dla Pana autorytetem reżyserskim? Jerzy Jarocki: Z profesjonalnym teatrem zetknąłem się dopiero po drugiej wojnie światowej i mogłem zobaczyć tylko szczątkowe przykłady przedwojennych mistrzów reżyserii polskiej: Schillera, Zelwerowicza i pewnie niewiele więcej. Natomiast, kierunkiem moich zainteresowań była pierwsza wielka reforma teatru - co pociągnęło za sobą moje zainteresowanie w kierunku wschodnim. I sprawiło, że po studiach aktorskich w Krakowie pojechałem na studia reżyserskie do Moskwy. I tam obok obowiązkowego Stanisławskiego odkrywałem Majerholda, Tairowa i innych twórców formy początku XX wieku. A pojechałem tam uzbrojony w zainteresowania pewnego rodzaju literaturą, poezja polskiej awangardy: Przybosia, Peipera, poezją, która była kultywowana w szkole teatralnej w czasie kiedy ja studiowałem. Zetknięcie z tamta szkołą i tekstami Gombrowicza, Różewicza, Mrożka było takim konglomeratem , który był dla mnie najważniejsza pożywką w punkcie startu reżyserskiego, mając 28, 29 lat.