Minister zdrowia chce by prokuratura, w związku ze sprawą corhydronu, zbadała działalność kilku podległych mu urzędników. W czwartek na stanowisko została mianowana Zofia Ulz. Raport inspektorów farmaceutycznych z kontroli nie został upubliczniony, ale Jelfa zapowiada, że zrobi to w najbliższych dniach. W związku ze sprawą minister zdrowia zwrócił się do prokuratury o zbadanie działań szefów trzech podlegających mu instytucji. Chodzi o działania szefów Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego (w czasie, kiedy wydarzenia miały miejsce, szefem GIF był zdymisjonowany obecnie Zbigniew Niewójt - red.), Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych (URPL) i Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego (NIZP) w okresie, kiedy otrzymali informację o tym, że w fabryce doszło do pomyłki w składzie leków. - Nie zrobili nic, aby zabezpieczyć ludzi, którzy mieli ten lek w swoich apteczkach - mówił Zbigniew Religa na konferencji w Ministerstwie Zdrowia. Według Religi, szef NIZP, Zbigniew Fijałek, poinformował o nieprawidłowym składzie corhydronu najpierw Jelfę, a nie - jak powinien - GIF. Pięć cząstkowych raportów z kontroli w Jelfie jest już gotowych, ale resort zdrowia ich nie ujawnia, bo - jak twierdzi - nie ma takiego prawa. Raporty są własnością Jelfy. Według Zofii Ulz, kontrolerzy wykazali szereg nieprawidłowości, a główne z nich opisano w decyzji GIF o wstrzymaniu produkcji w ubiegłym tygodniu (m.in. niedostatecznie zabezpieczano metalowe kosze z fiolkami leków bez etykietek; nie było odpowiedniej segregacji wózków transportowych, zawierających luzem różne leki). Specjaliści w resorcie zdrowia przeanalizowali harmonogramy działań naprawczych Jelfy i zaakceptowali część z nich. Wieczorem Ulz ogłosiła, że produkcja w fabryce może ruszyć w czterech działach: maści, tabletek, zapewnienia jakości i kontroli jakości. Natomiast nadal wyłączony pozostanie dział produkcji ampułek. Według wiceministra zdrowia Bolesława Piechy, w przypadku wznowienia produkcji ampułek i fiolek nieprawidłowości są zbyt duże, by decyzja mogła zapaść w najbliższych dniach. Przedstawiciele Jelfy podkreślają, że zdecydowana większość nieprawidłowości została usunięta, a niektóre można będzie zlikwidować dopiero w trakcie produkcji. Według nich, częściowa produkcja ruszy najprawdopodobniej w piątek rano. Przypadki nieprawidłowego działania corhydronu, w tym podejrzenia spowodowania zgonu, bada zespół trzech prokuratorów w Prokuraturze Okręgowej w Lublinie. Trafiają tam zawiadomienia złożone do organów ścigania w całej Polsce, choć na razie jeszcze prokuratury w różnych miastach kraju zajmują się poszczególnymi zawiadomieniami. M.in. do szczecińskiej prokuratury rejonowej wpłynęło zawiadomienie od kobiety, podejrzewającej, że jej mężowi, zmarłemu wiosną tego roku, personel szpitala mógł podać corhydron z wadliwej serii. Również prokuratorzy w Łodzi i Zgierzu badają okoliczności zgonów trzech pacjentów, które mogą mieć związek z nieprawidłowym działaniem corhydronu. Tymczasem zlecona przez Prokuraturę Rejonową w Pruszczu Gdańskim ekspertyza ampułek po leku corhydron 100, użytego podczas bezskutecznej reanimacji 56-letniego mężczyzny, wykazała, że był to prawdziwy corhydron 100. Postępowanie prokuratury w tej sprawie zostanie umorzone. W Jelfie doszło do zamiany składu dwóch leków. Dotychczas potwierdzono, że ampułce jednej z partii corhydronu, zamiast tego leku, znalazł się inny, silny specyfik stosowany do znieczulania podczas operacji.