Chodzi o przygotowywany w ramach Konwersatorium "Doświadczenie i Przyszłość" projekt zmian w konstytucji, według którego weto prezydenckie mogłoby być odrzucane przez Sejm zwykłą większością głosów, a nie jak obecnie większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Projektowi patronują: Jerzy Stępień, Andrzej Zoll i Marek Safjan. Safjan zapowiedział w poniedziałek, że ostateczna wersja projektu zostanie zaakceptowana 3 września na posiedzeniu rady programowej "Doświadczenia i Przyszłości". Premier Donald Tusk, pytany o tę inicjatywę konferencji prasowej, podkreślił, że w tej sprawie ma wyrobiony pogląd i idzie on "dalej niż tylko kwestia ewentualnego osłabienia weta prezydenckiego". - Wiele razy to podkreślałem: niezależnie od tego, kto jaką rolę w życiu publicznym pełni i będzie pełnił w przyszłości, uważam, że w Polsce bardzo wiele problemów - a kryzys pokazał to z całą mocą - rozwiązalibyśmy szybciej i skuteczniej, gdyby nie ten swoisty podział władzy wykonawczej - ocenił premier. Zastrzegł, że jest "orędownikiem wzmacniania podziału władz, tego klasycznego - na wykonawczą, sądowniczą i prawodawczą, ale w obrębie władzy wykonawczej jest za uspójnieniem tej władzy". I dlatego - dodał szef rządu - jeśli będzie tylko mu to dane, a więc jeśli będzie dysponował odpowiednią ilością głosów, zmieniłby konstytucję w stronę silnej władzy rządu i premiera, opartej o większość parlamentarną. Tusk zaznaczył, że "niespełna rok temu proponował prezydentowi i klubom opozycyjnym poważną dyskusję nad modelem władzy, gdzie władza wykonawcza jest skupiona w jednym ośrodku". Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski z kolei wprost zadeklarował na wtorkowej konferencji prasowej, że jest zwolennikiem ograniczenia weta prezydenckiego, jak proponują to byli prezesi TK. - Z praktyki ostatnich dwóch lat pamiętamy, że prezydent zawetował lub skierował do Trybunału Konstytucyjnego - o ile się nie mylę - 34 ważne ustawy. Bez wątpienia dzisiaj instytucja weta do każdej ustawy może sparaliżować prace rządu, sparaliżować odpowiedzialne prowadzenie polityki społecznej i gospodarczej - argumentował. Szef klubu PO zgodził się, że w polskiej rzeczywistości politycznej odrzucanie weta zwykłą większością oznaczałoby skuteczne odrzucanie przez Sejm właściwie wszystkich wet. Jednocześnie argumentował, że w konstytucji jest wyraźny zapis, że politykę społeczno-gospodarczą prowadzi rząd, a - jak mówił - nie można skutecznie prowadzić tej polityki, "skoro prezydent ponad trzydzieści projektów wetuje lub wysyła do Trybunału". Dodał, że jest zwolennikiem rozwiązania stosowanego we Francji, gdzie - jak mówił - "również jest instytucja weta, ale to weto odrzuca się zwykłą większością". - Uważam, że być może to jest dobre rozwiązanie. Warto na ten temat dyskutować - powiedział. Chlebowski zaznaczył, że "nie chodzi o to, aby te zmiany w konstytucji paraliżowały obecnego prezydenta". Jego zdaniem, jeśli miałyby wejść w życie, to od następnej kadencji prezydenckiej. - Tu nie chodzi o interes obecnej koalicji - mówił. Zdaniem rzecznika klubu PiS Mariusza Błaszczaka zmiana konstytucji ograniczające prawo prezydenta do weta "z czysto politycznych powodów jest zupełnie niepotrzebna". - Mówienie, że weto prezydenta jest niekorzystne jest nieprawdą. Weto jest potrzebne i konieczne, aby nie przyjmować wadliwych ustaw - powiedział Błaszczak. W jego ocenie, jeżeli PO chce skutecznie rządzić krajem, powinna - zamiast zmieniać konstytucję - szukać porozumienia z prezydentem. - Jasno widać w wypowiedziach polityków PO, że prezydent przeszkadza im w sprawowaniu rządów. Obecnie Platforma idzie z powodów politycznych na wojnę z prezydentem, a to jest wielce niekorzystne dla kraju - podkreślił poseł PiS. Także według posła PSL Eugeniusza Kłopotka zmiana konstytucji w tej sprawie jest obecnie niepotrzebna. - Na tym etapie nie można robić tego typu zmian, tym bardziej, że jesteśmy na rok przed wyborami prezydenckimi. Będzie to odebrane jednoznacznie jako cios i uderzenie w prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a to koalicji jest raczej niepotrzebne - ocenił Kłopotek. Wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński (SLD) uznał pomysł ograniczenia prezydenckiego weta za "zabawną propozycję wakacyjną". - Takie rozmówki o wecie prezydenta nie mają żadnego znaczenia dla opinii publicznej, polityki oraz dla świata realnego - powiedział Szmajdziński w TVN24. Zmiany w konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. Oznacza to, że w obecnej kadencji Sejmu zmiany w konstytucji np. w sprawie ograniczenia prezydenckiego prawa do wetowania ustaw nie da się przeprowadzić bez głosów posłów PiS.