Chorągiew nagrobna Botho Ernesta zu Eulenburg jest jedyną tego typu chorągwią z terenu Prus Wschodnich, która przetrwała do naszych czasów. Wykonano ją w 1664 r. na uroczystości pogrzebowe trzyletniego Botho. Przedstawia rumianego chłopca, który klęczy ze złożonymi do modlitwy rękoma. - Nie wiemy, dlaczego ten chłopiec umarł. Wiemy, że był pierworodnym synem Eulenburgów - powiedziała dyrektor Muzeum im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Kętrzynie Izabella Mellin-Wyczółkowska. Chorągiew Botho wisiała w kaplicy we wsi należącej do Eulenburgów - w Galinach. Po wojnie w katastrofalnym stanie (muzealnicy mówili o niej "destrukt") trafiła do muzeum w Kętrzynie, gdzie do lat 80. XX wieku leżała nietknięta. - Dosłownie się sypała - przyznała dyrektor muzeum i dodała, że malunek chłopca został wykonany na zszytych kawałkach lnianego obrusu, natomiast obwódkę chorągwi wykonano z kawałków płótna bieliźnianego. Pod koniec lat 80. XX w. chorągiew małego Eulenburga trafiła do pracowni konserwatorskiej prof. Bogumiły Rouby w Toruniu. - Niełatwo ją było przywrócić do dobrego stanu nie tylko ze względu na stopień jej degradacji, ale także ze względu na emocje, jakie wzbudza wizerunek zmarłego dziecka. Dla matek nie jest to łatwy i miły widok, choć to samo życie - powiedziała Mellin - Wyczółkowska i dodała, że konserwacja tej chorągwi trwała 18 lat. Od kilku lat chorągiew ta wisi w kętrzyńskim muzeum i jest jednym z najcenniejszych eksponatów tej placówki. - Nadal wzbudza gorące emocje, bo wizerunek chłopca jest naprawdę uroczy - powiedziała dyrektor muzeum w Kętrzynie.