W poniedziałek w zajezdni pozostały autobusy Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Jastrzębiu-Zdroju - kierowcy nie pojawili się w pracy na porannej zmianie. Według lokalnych władz absencja ma związek z decyzją o likwidacji PKM. "Z informacji przekazanych przez prezesa PKM Jastrzębie wynika, że członkowie załogi przebywają na zwolnieniach lekarskich. Sprawa dotyczy 21 kierowców obsługujących linie w Jastrzębiu-Zdroju i 9 kierowców jeżdżących na terenie Czerwionki-Leszczyn i Żor" - podał wówczas jastrzębski magistrat. Ponieważ w kolejnych dniach protest trwał nadal, a bez zakłóceń funkcjonowała nieco ponad połowa komunikacji na terenie Jastrzębia-Zdroju, jego prezydent Anna Hetman zdecydowała o wprowadzeniu bezpłatnych przejazdów na terenie miasta dla wszystkich pasażerów bez względu na wiek i miejsce zamieszkania. "Wiem, że to nie zrekompensuje wszystkich trudności, ale zapewniam, że w tym czasie pracujemy intensywnie nad przywróceniem połączeń autobusowych w stu procentach. Proszę o cierpliwość i zrozumienie" - powiedziała cytowana w informacji jastrzębskiego magistratu Hetman. Możliwy zwrot kosztów Jednocześnie pasażerowie, którzy posiadają bilet okresowy i czują się poszkodowani, mogą wnioskować do MZK o zwrot kosztów. Miasto akcentuje, że taki wniosek najlepiej złożyć już po terminie obowiązywania biletu okresowego - z określeniem, w jakim okresie korzystanie z niego nie było możliwe z powodu problemów na liniach MZK. Poza tym, osoby zmuszone do korzystania z taksówki, gdy autobus na przystanku nie pojawił się, mogą wystąpić do przewoźnika (także za pośrednictwem MZK) o zwrot kosztów. Należy przedstawić paragon wystawiony przez taksówkarza oraz kurs autobusu i datę, kiedy nie był on zrealizowany. Władze Jastrzębia-Zdroju podkreślają, że bezpłatna komunikacja obowiązuje na razie tylko na terenie tego miasta, a więc jadąc do Pawłowic, Mszany czy Żor, trzeba posiadać ważny bilet. Podobnie sytuacja wygląda z ekspresową linią E-3 (Jastrzębie - Wodzisław - Rybnik). Likwidacja PKM Według wcześniejszych informacji jastrzębskiego magistratu absencja kierowców związana jest z informacją dotyczącą przyszłości PKM. Ponad tydzień temu władze Międzygminnego Związku Komunikacyjnego w Jastrzębiu-Zdroju zdecydowały o rozpoczęciu likwidacji PKM. Proces ten ma potrwać od kilku do kilkunastu miesięcy. "Sytuację firmy mogą dodatkowo pogorszyć kary umowne, które PKM będzie musiało zapłacić za niewykonane kursy. Władze MZK obawiają się, że w tej sytuacji konieczne może się okazać ogłoszenie upadłości, co skomplikuje sytuację także pracowników tej firmy" - wskazali samorządowcy z Jastrzębia, którzy sytuacji w PKM poświęcili poniedziałkową sesję rady miasta. Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Jastrzębiu-Zdroju realizuje przewozy pasażerskie na terenie ok. 90-tysięcznego Jastrzębie-Zdrój oraz częściowo w miastach: Wodzisław Śląski, Żory, Radlin, Rydułtowy i Pszów, a także w gminach Mszana, Pawłowice, Zebrzydowice. Od pewnego czasu przedsiębiorstwo boryka się z trudną sytuacją finansową. Rok temu domagający się podwyżek pracownicy PKM przeprowadzili czterogodzinny strajk ostrzegawczy. Jak oceniali wówczas związkowcy, wśród powodów coraz trudniejszej sytuacji przedsiębiorstwa i zatrudnionych w nim pracowników było niewywiązywanie się ze zobowiązań przez warszawską firmę, której MZK zlecił, w wyniku przetargu, usługi transportowe. Część zleconych połączeń realizowały - na podstawie zlecenia zwycięzcy przetargu - autobusy PKM. Przedstawiciele Solidarności wskazywali, że firma nie dostaje na czas pieniędzy za wykonane usługi.