W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że stan wojenny w grudniu 1981 r. nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza pod kierunkiem Wojciecha Jaruzelskiego w celu likwidacji "Solidarności", zachowania ówczesnego ustroju oraz osobistych pozycji we władzach. Sąd skazał na 2 lata w zawieszeniu b. szefa MSW Czesława Kiszczaka, uniewinnił zaś b. I sekretarza KC PZPR Stanisława Kanię. W procesie oskarżonym był też m.in. Jaruzelski, w grudniu 1981 r. I sekretarz KC PZPR, premier i szef MON, ale jego sprawę sąd wyłączył z powodu złego stanu zdrowia. "Nie mam komentarza. Jedyny komentarz: proszę przeczytać moją wydaną w tych dniach książkę Starsi o 30 lat. Tam jest moje stanowisko" - powiedział PAP Jaruzelski w czwartek wieczorem. Podkreślił, że sąd miał możliwość przeczytania tej publikacji. "Udostępniłem ją sądowi, a to jest faktycznie dokument" - powiedział. "Moja sprawa w odpowiednim czasie wejdzie na wokandę, kiedy odzyskam minimum zdrowia. Wtedy się wypowiem bardzo obszernie na ten temat, a teraz nie będę strzelał w sprawie, która dotyczyła jednak innych osób" - tłumaczył. Zaznaczył, że komentowanie wyroków nie leży w jego naturze. Pytany, co sądzi o tym, że sąd uznał autorów stanu wojennego za "grupę przestępczą o charakterze zbrojnym", Jaruzelski przypomniał dokonany przez wojsko zamach majowy z 1926 r. "Józef Piłsudski, wielka postać naszej historii, która wprowadziła więcej niż stan wojenny, bo czterystu ludzi zginęło. Był zamach stanu, zdjęcie prezydenta itd. To nikomu nie przeszkadza, to nie był związek zbrojny" - zaznaczył. Podkreślił przy tym, że podczas zamachu majowego nie istniało zagrożenie interwencją Związku Radzieckiego. "Nie było tych okoliczności, jakie w moim przypadku istniały, a jest wszystko w porządku. (...) Tamta sprawa została zamieciona pod dywan" - mówił Jaruzelski. Wyrok, który zapadł w czwartek, jest nieprawomocny.