Prezes PiS w Programie Pierwszym Polskiego Radia odniósł się do medialnych doniesień, według których Małgorzatę Kidawę-Błońską miałby zastąpić w wyścigu prezydenckim prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski lub europoseł Radosław Sikorski. "To są kandydatury z naszego punktu widzenia mniej więcej równoważne, to znaczy ani jeden, ani drugi z tych panów nie nadają się na stanowisko prezydenta Polski. Doszłoby tutaj do bardzo poważnych zakłóceń, do sparaliżowania państwa, ciężkiego sparaliżowania państwa" - powiedział prezes PiS. "Czyli ostatniej rzeczy, której w tej chwili można sobie życzyć, jeśli się myśli o interesie zarówno zbiorowym, jak i interesach indywidualnych" - dodał. Według niego, będzie to niekorzystne dla wszystkich Polaków, "nawet tych, którzy nas bardzo nie lubią". "Nie daj Panie Boże, żeby ci ludzie mogli mieć jakiś poważny wpływ na cały kraj. Pan Trzaskowski ma taki wpływ na Warszawę, ale nie będę opisywał skutków, bo nie chcę być niegrzeczny" - zaznaczył polityk. Nowy kandydat to szansa na lepszy wynik? Kaczyński pytany, czy Trzaskowski lub Sikorski mają szanse na lepszy wynik, niż Kidawa-Błońska, ocenił, że to zależy od tego, "czy tacy kandydaci jak pan Hołownia mają poparcie wynikające tylko i wyłącznie z tego, że pani Kidawa-Błońska nie spełniała nadzieli elektoratu Platformy Obywatelskiej, czy jest to uwarunkowane jakoś głębiej". "Wydaje mi się, że nie jest wykluczone, iż jest to uwarunkowane głębiej i jeśli tak będzie, ci panowie nie mogą liczyć na wiele" - ocenił Kaczyński. Prezes PiS o działaniach marszałka Senatu Prezes PiS nie wykluczył, że w związku ze zmianą kandydata PO Senat może przyspieszyć prace nad nową ustawą o wyborach prezydenckich, a nie stosować "kwarantanny" 30 dni. "To jest pytanie do marszałka Grodzkiego, czy będzie się decydował na kolejny zabieg, który jednak jest kompromitujący, czy też nie. Jego ostatnie wypowiedzi o tym, że Senat musi wypełnić te zadania, które w jego przekonaniu nie zostały wypełnione przez Sejm, wskazywałyby na to, że to będzie jednak ta 'kwarantanna'. Ale zobaczymy, bo kiedy to mówił, to nie wiem, czy wiedział, że nastąpi zmiana kandydata" - zaznaczył prezes PiS. "To wszystko mieści się w pojęciu opozycji totalnej" Kaczyński był również pytany o działania opozycji, która - jak powiedziano w audycji - "była radykalnie przeciw wyborom prezydenckim", wykorzystała Senat, aby je "storpedować", a obecnie zarzuca rządowi, że ten nie zorganizował wyborów i ośmieszył Polskę na arenie międzynarodowej. Prezes PiS ocenił, że to "nic nowego". "To wszystko mieści się w tym pojęciu opozycji totalnej, tzn. takiej, która odrzuca wszelkie zasady, zupełnie nie bierze pod uwagę interesu Polski jako całości, tylko po prostu walczy o wsparcie tej części społeczeństwa, która jest gotowa wierzyć we wszystko, która ma bardzo krótką pamięć, bo tylko ktoś o bardzo krótkiej pamięci może przyjmować na poważnie te ataki, albo ktoś, kto jest bardzo mocno emocjonalnie zaangażowany przeciwko tej obecnej władzy" - powiedział. "To nie jest droga, która prowadzi do sukcesu. Przynajmniej dotychczas tak było i mam nadzieję, że dalej tak będzie, ale najwyraźniej zmiana modus operandi jest poza granicami możliwości i intelektualnych, i być może także emocjonalnych, opozycji" - ocenił Kaczyński. Ocena działań rządu w czasie epidemii W kontekście kampanii wyborczej Kaczyński podczas rozmowy w Programie Pierwszym Polskiego Radia był również pytany o niedawne wypowiedzi europosła PO Bartosza Arłukowicza dotyczące wyjścia obywateli na ulice. "Sądzę, że to jest kwestia po prostu emocji pana Arłukowicza, marzenie o Majdanie jest od paru lat ściśle związane z tą formacją. Ale Majdan to - po pierwsze - zjawisko charakterystyczne dla Ukrainy i związane bardzo mocno z tamtejszą tradycją. Po drugie - Majdan na Ukrainie miał powody bardzo konkretne, bolesne i odnoszące się do różnych dziedzin życia. Dzisiaj takich powodów w Polsce nie ma, wręcz przeciwnie" - odpowiedział szef PiS. Jak podkreślił, w Polsce się bardzo wyraźnie poprawiło z punktu widzenia wielu milionów obywateli. "Po drugie, jeśli chodzi o walkę z tymi zagrożeniami, które dzisiaj mają charakter światowy - mówię o koronawirusie, a także przeciwdziałanie kryzysowi gospodarczemu - to naprawdę we wszystkich ocenach międzynarodowych wyglądamy bardzo dobrze" - stwierdził Kaczyński. Jak dodał, jeśli chodzi o koronawirusa, łatwo to sprawdzić przy pomocy liczb. "Jeśli chodzi o te inne kwestie, to tutaj może liczby mniej przemawiają do ludzi, ale spadek PKB, spadek produkcji, wzrost bezrobocia - przynajmniej jak na razie - jest naprawdę niewysoki, w porównaniu z tym, co dzieje się w innych krajach" - wskazał. "Każdy kto myśli, kto podejmuje decyzje myśląc, a nie kierując się tylko ostrymi, negatywnymi emocjami będzie to brał pod uwagę" - stwierdził Kaczyński. "Instytucję Sądu Najwyższego trzeba radykalnie zmienić" Prezes PiS był też pytany o komunistyczną przeszłość niektórych sędziów Sądu Najwyższego i w związku z tym o ich kwalifikacje na stanowisko nowego I prezesa SN. Wśród takich sędziów - jak zaznaczano na antenie - jest sędzia Tomasz Artymiuk. "Jak jest, każdy widzi. I tu nie chodzi tylko o sędziego Artymiuka i nie chodzi tylko o tych sędziów, którzy działali jeszcze w poprzednim systemie. Tu chodzi o postawę tych sędziów w ogóle i o to, co się w ciągu ostatnich dni dzieje, kiedy to nie można wybrać kandydatów na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. To pokazuje obecną jakość tej instytucji" - odpowiedział Kaczyński. "Jeżeli ktoś chce z tego wyciągać wnioski, a należy z takich rzeczy wyciągać wnioski, to ten wniosek może być tylko jeden. Trzeba tę instytucję, także w sensie personalnym, radykalnie zmienić. I to jedyne, co wynika z tego, co się w tej chwili tam dzieje. Bo środowisko sędziowskie, a już w szczególności Sądu Najwyższego, powinno być wzorem cnót obywatelskich" - dodał prezes PiS, zaznaczając, że jego uwaga nie dotyczy wszystkich sędziów, ale - jak zaznaczył - jego poważnej części. O wypowiedzi szefa niemieckiego TK Prezes PiS odniósł się także w wywiadzie do wypowiedzi prezesa niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, Andreasa Vosskuhle'a, który powiedział w środę (13 maja), że polski Trybunał Konstytucyjny nie jest już poważnym sądem, lecz "jest atrapą", jak podał Reuters. "To działanie niespotykane i skandaliczne a przede wszystkim pokazujące, że Niemcy niestety zmieniają się bardzo powoli. Kiedyś miałem okazję powiedzieć to bezpośrednio obecnej kanclerz pani Merkel, że póki pewne postawy Niemców, po prostu obywateli Niemiec, wobec Polski, wobec Polaków się nie zmienią, to tak naprawdę nie będzie nigdy naprawdę dobrych stosunków" - mówił prezes PiS . "Pomijając inne kwestie, jak na przykład reparacje wojenne - bo niby dlaczego Polska ma być tym krajem, który był niszczony i to w sposób odnoszący się także do obywateli, to znaczy ich masowo mordowano i nie można nad tym przechodzić do porządku dziennego - tu chodzi po prostu o pewne postawy, bo to jest postawa takiego starego pruskiego nacjonalizmu w najgorszym wydaniu. Mówię pruskiego, żeby nie powiedzieć jeszcze czegoś gorszego" - stwierdził lider PiS. Jak dodał, "to trzeba rozumieć i trzeba to bardzo zdecydowanie odrzucać i każdy Polak, który ma w sobie choćby cień poczucia godności narodowej, musi to odrzucać". "To jest prostu arcyskandal, a poza tym to jest całkowita nieprawda" - powiedział.