Prezes Prawa i Sprawiedliwości położył kwiaty i zapalił świece na grobach osób, które straciły życie 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Nad każdą mogiłą zmówił krótką modlitwę.Wcześniej na Powązkach pojawił się Leszek Miller. Przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej również oddał hołd ofiarom katastrofy rządowego samolotu Tu-154M. Rano, około 6.00 na Wojskowych Powązkach pojawił się premier. Donald Tusk pomodlił się, po czym złożył wieniec i zapalił znicz. W krótkim wystąpieniu podkreślił, że 3 lata temu straciliśmy w Smoleńsku przyjaciół i wybitnych Polaków. - Ich życie i śmierć warte są tego, aby w skupieniu i z osobistą refleksją ich wspominać. Parę prezydencką i wszystkich pozostałych - mówił premier. Dodał, że w politycznej wrzawie warto pomyśleć o wszystkich ofiarach jako o ludziach, którzy także po śmierci potrzebują naszej pamięci. Wyraził nadzieję, że nadejdzie dzień, gdy rocznica katastrofy nie będzie dzieliła Polaków. Premier przybył na cmentarz wcześnie, gdyż udał się z oficjalną wizytą do Nigerii. Przedstawiciele rządu, w asyście kompanii honorowej, złożyli wieńce i zapalili znicze przed pomnikiem w chwili katastrofy, o 8.41. Pamięć ofiar uczczono minutą ciszy.