"Nasi wrogowie" wielokrotnie mówili i twierdzą, że polityka gospodarcza realizowana przez obecny rząd, doprowadzi Polskę na skraj bankructwa jak w przypadku polityki Edwarda Gierka, czy w Grecji - podkreślił. "To jest całkowite kłamstwo, całkowita nieprawda. My się nie rozwijamy na kredyt. My mamy coraz lepszą sytuację finansów publicznych. My w przyszłym roku będziemy mieli zrównoważony budżet. (...) Dobrze się rozwijamy, mamy wielkie programy społeczne i jednocześnie ciągle poprawiającą się sytuację w finansach publicznych. I to jest ten polski cud i ten polski cud musi trwać" - mówił Jarosław Kaczyński. Ocenił, że kierowana przez niego partia zdobyła wiarygodność. "Naszym celem jest budowa polskiej wersji państwa dobrobytu" - oświadczył. Zapowiedział, że ambicją PiS jest dogonić średnie PKB w Unii Europejskiej. "W tej chwili, jeżeli chodzi o PKB na głowę, to mamy tylko 71 proc. i jednocześnie aż 71 proc., bo nie tak dawno temu było to znacznie mniej" - zauważył lider PiS. Jego zdaniem, osiągnięcie tego wymiaru jest możliwe. Jednak - jak mówił - sztuką jest osiągnięcie takiego postępu ekonomicznego przy jednoczesnym utrzymywaniu i rozszerzaniu polityki społecznej i wyrównywaniem różnic między grupami społecznymi, i między regionami. "Bo to razem wziąwszy nazywa się sprawiedliwość, a nasze państwo ma być państwem sprawiedliwym" - podkreślił Kaczyński. "My chcemy zrobić coś naprawdę wielkiego, naprawdę niezwykłego. Chcemy, by Polska, kraj środkowej Europy, stała się krajem na poziomie tych najlepiej rozwiniętych krajów Zachodu. To jest osiągnięcie na poziomie Japonii, czy Korei Południowej. My to też zrobimy" - zapowiedział. "Żadnych dwóch mamuś, żadnych dwóch tatusiów" Prezes PiS ocenił, że Europa zachodnia przechodzi kryzys wartości, dlatego Polska "musi być wyspą wolności, nawet jeżeli wokół tej wolności nie będzie". "Musimy być także wyspą sprawiedliwości, solidarności i rozwoju. To jest nasz cel, to jest cel możliwy do zrealizowania" - zapowiedział. Kaczyński podkreślił, że zadaniem, które stoi przed PiS jest obrona wartości: narodowych, odnoszących się do religii i rodziny. "To jest dziś wszystko przedmiot potężnego ataku. Ci, którzy chcą uczynić z naszego społeczeństwa takie bezradne grupy niemające żadnej tożsamości, grupy, którymi można dowolnie manipulować i korzystać z tego, muszą w Polsce przegrać. Oni gdzie indziej mogą sobie wygrywać, w Polsce muszą przegrać" - oświadczył prezes PiS. Zadeklarował, że "PiS i sojusznicy" są jedyną gwarancją, że siły te przegrają. "Jeśli wygrają nasi przeciwnicy, to nie będzie tak, jak było, jak pani reżyser powiedziała. Tylko będzie dużo gorzej, niż było. Z całą pewnością dużo gorzej, bo do tych wszystkich patologii, do kryzysu w każdej dziedzinie, do upadku finansów publicznych, do podporządkowywania naszych interesów interesom obcym, dojdzie jeszcze i ta wojna, tylko prowadzona co najmniej z cichym, a być może nawet z jawnym poparciem władz. Musimy się przed tym obronić" - zapowiedział. "Musimy obronić Polaków przed wiarą w to, co im się wmawia: że jeśli chcecie być tak zamożni, żyć tak dobrze, jak żyje się w wielu krajach na zachodzie, to musicie być tacy sami, jak oni. Nie musimy być tacy sami. Oni przeżywają dzisiaj ciężką chorobę i żądanie od nas, żebyśmy się pozwolili tą chorobą zarazić, to jest żądanie zbyt daleko idące" - podkreślił lider PiS. Jak ocenił obrony wymaga także jeszcze jedna wartość życia społecznego i politycznego, jaką jest wolność. "Człowiek we Francji odpowiadał karnie za to, że stwierdził, że ze związku dwóch mężczyzn nie może być dzieci. Tu nie ma co się śmiać. Są tacy, którzy proponują, żeby tak było w Polsce. To też musimy obronić, obronić polską wolność" - dodał. "Różnice między kobietą a mężczyzną, nawet jeżeli te drugorzędne cechy się jakoś mieszają, można rozpoznać już na poziomie komórki. Już komórki są inne kobiet i mężczyzn. Czyli krótko mówiąc, każdy się rodzi albo kobietą, albo mężczyzną. Każdy" - mówił Kaczyński. "Żadnych dwóch mamuś, żadnych dwóch tatusiów" - dodał. "Obrzucano nas przez cały czas kamieniami" Kaczyński podsumowując cztery lata rządów PiS ocenił, że jeżeli w Polsce rządzą ludzie z głową na właściwym miejscu i z właściwą zawartością, to można bardzo wiele. Według niego kolejne propozycje programowe były wprowadzane "z głową" wraz z poprawą sytuacji finansowej. Prezes PiS podkreślił, że przed wyborami parlamentarnymi cztery lata temu jego obóz polityczny nie był pewien ani zwycięstwa, ani tego, czy przygotowywany przez lata program będzie zrealizowany. "Nie wiedzieliśmy, czy z tego imposybilnego, czyli niezdolnego do działania systemu, z tego zastoju, z tego morza patologii różnego rodzaju, także w sferze finansów publicznych, uda się Polskę tak łatwo wyciągnąć" - zauważył Kaczyński. "Postanowiliśmy zaryzykować. Postanowiliśmy dokonać różnego rodzaju posunięć, wysunęliśmy na czoło panią premier Beatę Szydło i zwyciężyliśmy. Ale ta niepewność pozostawała. Mieliśmy wielkie programy, ale potrzebne były pieniądze, potrzebny był wzrost gospodarczy, potrzebna była naprawa państwa. I to wszystko naraz. I to wszystko przy wściekłym oporze ze strony nie tylko opozycji parlamentarnej, ale także nieporównanie szerszych sił" - podkreślił prezes PiS. "Droga była ostro pod górę, jeszcze do tego obrzucano nas przez cały czas kamieniami i stawiano różnego rodzaju przeszkody. Mimo wszystko udało się, udało się dzięki naszej determinacji, naszemu wysiłkowi. Ale także dzięki temu, że coraz więcej Polaków - więcej niż ci, którzy poparli nas w trakcie wyborów, to było troszkę ponad 5 mln obywateli - zaczęło w nasz program wierzyć" - oświadczył Kaczyński. Ocenił, że jego partii w ciągu ostatnich czterech lat udało się przełamać "przeświadczenie o niemożności i braku siły, które nam towarzyszyło". Przeświadczenie niemożności - przekonywał Kaczyński - udało się przełamać nie tylko dzięki programowi społecznemu, "który kosztuje osiemdziesiąt kilka miliardów zł rocznie", ale także dzięki własnej sile i energii Polaków. "Polskie pseudoelity się na to zgadzały" Kaczyński podkreślił, że przez ostatnie lata "bardzo wiele oskarżeń padało pod adresem naszego narodu, (...), oskarżeń niesprawiedliwych". Jak zaznaczył, za tymi oskarżeniami stały potężne środowiska, ale - dodał - te siły udało się przełamać. Przypomniał, że 1 września prezydent Niemiec "powiedział w końcu, że cała wina za zbrodnie w Polsce to wina Niemiec" oraz że "te winy dotyczyły nie tylko Żydów, ale także Polaków". Kaczyński zaznaczył też, że ta "pedagogika wstydu, ta zgoda na obrażanie wynika (...) także z tego, że polskie pseudoelity się na to zgadzały i w tym uczestniczyły". Podczas konwencji wyborczej zaprezentowali się kandydaci tej partii do Sejmu i Senatu w okręgu tarnowskim. Liderką listy PiS w okręgu nr 15 obejmującym Tarnów i powiaty: bocheński, brzeski, dąbrowski, proszowicki, tarnowski, wielicki jest członkini zarządu województwa małopolskiego Anna Pieczarka, która w ostatnich wyborach samorządowych uzyskała najlepszy wynik w Polsce - ponad 72,7 tysięcy głosów. Na kolejnych miejscach znaleźli się: wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko oraz posłowie: Michał Wojtkiewicz, Urszula Rusecka, Wiesław Krajewski. Z okręgu startuje też b. poseł Kukiz'15 Norbert Kaczmarczyk. Do Senatu z poparciem PiS kandydują senator Kazimierz Wiatr (okręg tarnowski) i poseł Włodzimierz Bernacki (okręg brzesko-wielicki). Pieczarka podkreśliła, że jej marzeniem, które konsekwentnie realizuje w Małopolsce jest to, aby kultura na wyższym poziomie była dostępna również w tych najmniejszych miejscowościach. "Wspieramy na niespotykaną dotąd skalę koła gospodyń wiejskich, ochotnicze straże pożarne i lokalne inicjatywy. Dla nas każdy mieszkaniec jest równie ważny, bez względu czy mieszka w dużym mieście, czy małej miejscowości" - zapewniła.