Prezes Jarosław Kaczyński po raz kolejny wyraził pogląd, że Trybunał Konstytucyjny zablokowałby program "500 złotych na dziecko". "Jestem głęboko przekonany, ze Trybunał, po tym zamachu z czerwca 2015 roku, miał być tym punktem, swego rodzaju bastionem, o który rozbijały się wszelkiego rodzaju nasze próby zmiany. Mówię nie tylko o zmianach np. w wymiarze sprawiedliwości czy w mediach, ale chodzi także o takie zmiany, jak 500 złotych na dziecko" - oznajmił Jarosław Kaczyński w Radiu Maryja. Były premier wyjaśnił, dlaczego, jego zdaniem, zmiany wprowadzane przez PiS wywołują tak duży opór. "Ta 'dobra zmiana', to m.in. pozbawienie pewnych środowisk przywilejów, doprowadzenie do tego, że w Polsce równość obywatelska stałaby się czymś dużo bardziej realnym niż w tej chwili". Zdaniem Kaczyńskiego gwarantowana przez Konstytucję równość jest w tej chwili martwym przepisem. "Trybunał Konstytucyjny nie wykonuje, w gruncie rzeczy, swoich obowiązków. 200 spraw jest niezałatwionych, 100 spraw, gdzie było orzeczenie TK nie zostało wykonane, a Trybunał w tej sprawie milczy. Ma wręcz niebywale wolne tempo pracy. Ludzie mający uposażenie na poziomie prezydenta Rzeczypospolitej - mówiąc uczciwie - bardzo niewiele robią" - ocenił.Według Kaczyńskiego, dzięki nowelizacji ustawy o TK Trybunał "nadrobi zaległości", a później "nie będzie się wdawał w bieżące polityczne spory, tylko po prostu będzie załatwiał sprawę rzeczywiście". "To jest rokosz" Kaczyński skomentował stanowisko I Prezes Sądu Najwyższego, która uważa nowelizację PiS za niezgodną z Konstytucją i proponuje, by Trybunał rozpatrzył skargę w tej sprawie w trybie przewidzianym w poprzedniej wersji ustawy. "Dzisiaj mamy pismo od pani I Prezes Sądu Najwyższego, wzywające do tego, żeby zupełnie bezprawnie rozpatrywać sprawę tej ustawy. To już jest swego rodzaju rokosz. Tutaj mamy do czynienia z taką sytuacją, gdzie nawiązywanie do różnego rodzaju złych tradycji I RP jest jak najbardziej uzasadnione. Przy czym ta władza, która ma być najbardziej zrównoważona, najbardziej zdystansowana, właśnie się w to angażuje. To musi być powstrzymane" - podkreślił prezes PiS. O zapowiedzi prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, że 12 stycznia Trybunał zbada zgodność z Konstytucją uchwał Sejmu o wyborze nowych sędziów w składzie, który sam wybierze, powiedział: "To jest w gruncie rzeczy wypowiedź, która oznacza właśnie nic innego, jak rokosz wobec porządku w państwie". Na pytanie, czy państwo może coś zrobić z "rokoszanami", Kaczyński stwierdził, że "ma takie możliwości poprzez stworzenie odpowiedniej ustawy, np. takiej, która by uznała, że tego typu postępowanie prezesa i innych sędziów oznacza, iż zrezygnowali z funkcji". Marek Kuchciński "uprzejmiejszy" wobec opozycji "Jesteśmy dziś ostoją prawdziwej Europy" - uważa Kaczyński. Według prezesa PiS polskie władze bronią demokracji, "wolności religii, która jest bardzo zagrożona" na Zachodzie, oraz wolności słowa. "Ci, którzy wcześniej rządzili, wielokrotnie łamali reguły demokracji, np. wysyłali ABW do młodego człowieka, który zajmował się stroną internetową o prezydencie, blokowali - także i mi - dostęp do dużych sal" - poskarżył się Kaczyński. Polityk skomentował także zarzuty dot. sposobu prowadzenia obrad w Sejmie. "Względniejszy i uprzejmiejszy wobec ludzi z opozycji jest marszałek Kuchciński. Pozwala im często na to, co nazywa się obstrukcją parlamentarną. Ja go w żadnym razie nie krytykuję. Uważam, że powinien robić tak jak robi, ale to jest ogromna różnica. Sam miałem wielokrotnie wyłączany mikrofon. Jako przywódca właściwie jedynej partii opozycyjnej byłem wypędzany z mównicy przez marszałka. Marszałkowie tacy jak pan Komorowski byli gotowi tolerować wszystko, łącznie z obrażaniem kobiet" - uważa Jarosław Kaczyński.