Jarosław Kaczyński powiedział, że priorytetem rządu PiS są zbrojenia, ponieważ "nikt nie chce, aby w Polsce zdarzyło się coś takiego jak Bucza". - To jest dzisiaj możliwe. Na froncie ukraińskim broń produkcji zachodniej, w szczególności amerykańskiej, pokazała swoją ogromną przewagę nad bronią rosyjską. (...) Musimy mieć ludzi, którzy będą gotowi walczyć, co jak zawsze na wojnie łączy się z ryzykiem śmierci lub kalectwa, ale niestety taki jest świat - stwierdził. Prezes PiS: Polityka zagraniczna PO-PSL to hołdy berlińskie Jarosław Kaczyński w trakcie przemówienia wypowiedział się krytycznie na temat sposobu prowadzenia polityki zagranicznej przez rząd PO-PSL. - Z jednej strony to hołdy berlińskie niejakiego Sikorskiego, z drugiej już od pierwszego wystąpienia w Sejmie jako premier Donald Tusk deklarował porozumienie z Rosją "taką, jaka ona jest", później wysiłki niezwykle daleko posunięte. W pewnym momencie relacje wskazywałyby, że my jesteśmy w gruncie rzeczy w sojuszu nie z USA, a z Rosją - mówił. - Państwowa Komisja Wyborcza jeździła na szkolenia do Moskwy, to coś znaczy. Był tu wyraźnie czynnik zewnętrzny, przy czym dalsze losy tego, co się działo w Polsce, wskazują, że tym czynnikiem były przede wszystkim Niemcy, które chciały dobrze żyć z Rosją, więc Polska też musiała. Druga motywacja to ta indywidualna - Tusk chciał być "dużym misiem" w Unii Europejskiej. Początkowo miał być przewodniczącym Komisji Europejskiej, choć wiedzieli, że się nie nadaje, nawet w porównaniu z tym, który miał różne problemy, powiedzmy zdrowotne - dodał, nawiązując do Jeana-Claude'a Junckera. Kaczyński: Nie jest dobre życie pod butem Prezes PiS wymienił czynniki, które jego zdaniem są aktualnie największym zagrożeniem dla polskiego społeczeństwa. - My żyliśmy pod butem, starsi z nas to dobrze pamiętają, pod butem sowieckim. Teraz mielibyśmy przejść pod but niemiecki. Jest taki przywódca polityczny, o którym wspomniałem, Tusk, który nas pod ten but prowadzi, ale to nie jest dobra droga. To jest bardzo zła droga, do degradacji i nieszczęścia - powiedział prezes PiS. - To jest stara niemiecka koncepcja - Polska ma być słaba, mała, rozwijająca się gospodarczo, ale będąca zawsze daleko od Niemiec. Sądzę, że stać nas na więcej. Partia niemiecka to partia mikromanii narodowej, myślenia o Polsce w kategorii "brzydkiej panny na wydaniu bez posagu". (...). Jesteśmy w stanie osiągnąć bardzo wiele, ale musimy odrzucić podporządkowanie i mikromanię. (...) - dodał. - Chodzi także o te przemiany kulturowe, ofensywę lewactwa, która trwa na Zachodzie i którą próbuje się nam siła wmusić, te wszystkie LGBT i aż do 80 liter, chociaż nie mamy w alfabecie tyle. Musimy tutaj też twardo powiedzieć nie, bo to jest rozbijanie fundamentów naszej cywilizacji - kontynuował. Prezes PiS: Ludzie zaczynają się bać, pewnych rzeczy nie można powiedzieć Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, "ofensywa lewactwa" jest coraz bardziej widoczna w Polsce. - W Anglii człowiek, który powie w radiu czy w telewizji, że z par jednopłciowych nie ma dzieci, to może spodziewać się, że zgłosi się do niego policja, bo obraził. We Francji kogoś za to samo skazano. Ludzie zaczynają się bać, na wielu uczelniach jest tak, że pewnych rzeczy oczywistych nie można powiedzieć. To się zaczyna też w Polsce, lewactwo jest bardzo aktywne, szczególnie w sferze akademickiej, kulturze, teatrach - mówił. - Zauważcie, że nasi przeciwnicy, kiedyś deklarujący się jako konserwatyści i niedawno krzyż na chlebie kreślący, idą w tę stronę, bo uważają, że tam są głosy. Jakieś głosy tam są, ale taki jest świat, że głupich nigdy nie brakowało - dodał. - Powinniśmy zachowywać zdrowy rozsądek. Tu na sali siedzi kilkaset osób, część z państwa to panie, czyli kobiety, część panowie, czyli mężczyźni. Widać to gołym okiem, ale oni twierdzą, że np. pan prezydent (poseł Andrzej Kosztowniak, były prezydent Radomia - red) naprzeciwko mnie siedzący może się jutro obudzić i powiedzieć "ja jestem Anna Kosztowniak" (...), a marszałek Sejmu będzie miała obowiązek mówić do pana "proszę pani" - kontynuował wątek prezes PiS. - To się nie zdarzy, ale chodziło mi o pokazanie absurdu i kompletnego idiotyzmu tego rodzaju stwierdzeń. Są już uczelnie, gdzie jest taki obowiązek. Chodzi o relacje między studentami a pracownikami. Jeżeli student się ogłosi, to można nawet stracić pracę, jeśli nie mówi się do ewidentnego chłopaka per "pani", albo do dziewczyny per "pan" - zakończył. Jarosław Kaczyński: Koalicja Obywatelska to w istocie "formacja niemiecka" W ubiegły weekend prezes PiS odwiedził dwa miasta w województwie podkarpackim - Przemyśl i Jedlicze oraz Zamość w województwie lubelskim. Lider PiS podczas wystąpienia w Zamościu wskazywał jak będzie wyglądał "czarny scenariusz", czyli to że opozycja wygra wybory i przejmie władzę. - My prowadzimy politykę suwerenną. Oczywiście musimy w różnych sytuacjach zgadzać się na kompromisy, być elastyczni, taki jest dzisiejszy świat. Ale ośrodek władzy w Polsce jest ośrodkiem niezależnym, w żadnej mierze niezwiązanym z jakimś ośrodkiem zewnętrznym, poza polskim - mówił. - Czy tak by było w wypadku dojścia do władzy opozycji? To chyba każdy kto ma choćby troszkę rozeznania, zwykłego zdrowego rozsądku może zauważyć, że główna formacja opozycji czyli Koalicja Obywatelska, tak się dzisiaj chcą nazywać, to w istocie formacja niemiecka. To formacja, która jest jawnie, bezpośrednio związana z Niemcami i w związku z tym o tej niezależności, o tej suwerenności, podejmowaniu decyzji tutaj nie będzie mogło być mowy. A to ma bardzo wiele różnych, bardzo daleko idących konsekwencji - dodał. Podobny wątek Jarosław Kaczyński poruszył również w Przemyślu. - Mamy u nas partię polską i partię niemiecką. Partia polska powinna wygrać - stwierdził. - Ta druga partia jest gotowa chwytać się metod zupełnie niebywałych. Nie ma w Parlamencie Europejskim drugiego przypadku, żeby przedstawiciele jakiegoś państwa, niezależnie od tego, czy są przy władzy czy w opozycji, tak wściekle atakowali władze tego państwa i tak dążyli do tego, żeby te władze miały najróżniejszego rodzaju trudności - zakończył.