Pytany jak radzi sobie z ogromną stratą, jaką poniósł, Jarosław Kaczyński powiedział: "To jest niesłychanie trudne. Ale muszę sobie radzić. Bo cóż innego miałbym zrobić? Przecież odpowiadam jeszcze za mamę". Jak się okazuje - mimo wielu sprzecznych, pojawiających się do 10 kwietnia plotek - Jadwiga Kaczyńska wciąż nie wie o śmierci syna. "Chcę ją uratować. Mama wciąż nie wie, że Leszek nie żyje. Te wszystkie plotki, że wie, że to jakaś gra" - mówił "Super Expressowi" szef PiS. Kandydatowi na prezydenta trudno też było odpowiedzieć na pytanie, czy stan zdrowia Jadwigi Kaczyńskiej jest na tyle dobry, by mogła znieść taką wiadomość. "Na coś takiego nikt nie jest gotowy. A zwłaszcza osoba tak ciężko chora, która była na granicy życia i śmierci. Mama od wielu lat poważnie choruje. Na to wszystko nałożyło się niezwykle ciężkie zapalenie płuc. Stąd leczenie z intubacją. A później, już po śmierci Leszka, nastąpił atak sepsy. Dowiedziałem się o tym, wracając z Białegostoku, z pogrzebu Krzysztofa Putry. To jest cud, że mama żyje" - zapewnił Jarosław Kaczyński. Szef PiS przyznał także, że od czasu pogrzebu nie był jeszcze na Wawelu na grobie brata. "Nie byłem. Ze względu na mamę. Ale oczywiście będę bywał tam regularnie. W każdej wolnej chwili. Rozmawiałem w tej sprawie z proboszczem katedry wawelskiej. Tu w Warszawie myślę o tablicy Lecha i Marii na rodzinnym grobie. Będę mógł tam w każdej chwili pójść, pomodlić się i porozmawiać z bratem" - powiedział "Super Expressowi". Więcej na ten temat przeczytaj w "Super Expressie"