Sprawa dotyczy wpisu Radosława Sikorskiego na Twitterze ze stycznia 2021 roku. Były szef MSZ napisał wówczas: "Lech Kaczyński był miernym prezydentem i walnie przyczynił się do katastrofy smoleńskiej. Ma już Wawel i samowolkę budowlaną na Placu Piłsudskiego. Dość budowania kultu do którego nie ma podstaw". W komentarzu dodał: "Zwolenników kultu Lecha Kaczyńskiego proszę o wymienienie zasług, które go uzasadniają. Dla ułatwienia dodam, że słusznie podpisał traktat z Lizbony, popierał pojednanie z Ukrainą i przestrzegał Konstytucji w odróżnieniu od Andrzeja Dudy. Ale na pomniki to trochę mało". Sikorski musi przeprosić Kaczyńskiego Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku z 17 marca zobowiązał europosła Radosława Sikorskiego do zamieszczenia na jego Twitterze przeprosin o treści: "Przepraszam Pana Jarosława Kaczyńskiego za to, że w dniu 14 stycznia 2021 r., na portalu Twitter, naruszyłem jego dobra osobiste, w postaci kultu pamięci osoby zmarłej, stwierdzając, iż Prezydent Lech Kaczyński walnie przyczynił się do katastrofy smoleńskiej. Radosław Sikorski". Publikacja przeprosin ma nastąpić z użyciem funkcji tzw. przypięcia przez okres 14 dni, bez jakichkolwiek komentarzy, uzupełnień, czy odniesień się do treści. "Bez zastosowania jakichkolwiek zabiegów formalnych, treściowych umniejszających znaczenie, rangę i powagę oświadczenia, względnie zaznaczających dystans do jego treści lub formy, bez jakichkolwiek zabiegów utrudniających odbiorcom zapoznanie się z treścią, czy też wpływających na czytelność tekstu" - przekazano. Europoseł ma także ponieść koszty procesu. Wyrok jest nieprawomocny. Do wyroku sądu odniósł się Radosław Sikorski. "Od pozytywnego dla Kaczyńskiego wyroku w pierwszej instancji oczywiście się odwołam. Twierdzenie publicznie, że w Smoleńsku był zamach, a w sądzie, że wypadek uważam za szczyt hipokryzji" - napisał europoseł na Twitterze, dołączając swój poprzedni wpis z 16 grudnia 2022 roku, w którym komentował wygraną sprawę prezesa PiS przeciwko Waldemarowi Kuczyńskiemu, który winą za katastrofę smoleńską obarczył Lecha Kaczyńskiego. Sikorski pyta Kaczyńskiego: Zamach czy wypadek Na YouTubie Radosław Sikorski opublikował dłuższy komentarz po wyroku sądu w sprawie Lecha Kaczyńskiego i katastrofy smoleńskiej. - Jarosław Kaczyński w sądzie jako dowód na brak przyczynienia się Lecha Kaczyńskiego do katastrofy przedstawił raport Millera. Tenże raport, który był przez PiS-owską prawicę odsądzany od czci i wiary, który zniknął ze stron rządowych, o którym mówiono, że to niby kopia raportu (Tatjany-red.) Anodiny. Teraz się okazuje, że nie tylko Jarosław Kaczyński uważa, że w Smoleńsku miał miejsce wypadek - tyle że twierdzi, że jego brat się do niego nie przyczynił, ale wręcz uważa, że raport Millera jest rzetelnym dokumentem, który prawidłowa ocenia, że jakoby nie było żadnych nacisków na pilotów - powiedział europoseł. Sikorski dodał, że podczas podróży samolotem ze zmarłym prezydentem do Gruzji "docierały do niego echa tego, jak Lech Kaczyński naciskał na kapitana, aby ten wylądował wbrew planowi lotu na lotnisku w Tbilisi na zamkniętym lotnisku w strefie wojny". - Próbował rozkazywać pilotowi, kapitanowi. Dzięki Bogu kapitan trzymał się procedur - powiedział europoseł. - Panie prezesie, czy w Smoleńsku miał miejsce zamach, czy wypadek? - skierował swe słowa do Kaczyńskiego Sikorski. Kaczyński pozwał Sikorskiego Prezes PiS pozwał Sikorskiego w trybie cywilnym, powołując się na ochronę i poszanowanie pamięci o osobie zmarłej. W skierowanym do Sikorskiego dokumencie, pełnomocnicy Jarosława Kaczyńskiego napisali: "Przypisywanie komukolwiek przyczynienia się i odpowiedzialności za katastrofę lotniczą, w której zginęło 96 osób bez jakichkolwiek podstaw faktycznych stanowi pomówienie i naruszenie dóbr osobistych". Jak dodano, "w tym stanie rzeczy Sikorski naruszył dobra osobiste pana Jarosława Kaczyńskiego jako najbliższej osoby wobec śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w postaci pamięci i kultu osoby zmarłej". Jarosław Kaczyński domagał się od Sikorskiego przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na Stowarzyszenie na rzecz Wspierania hospicjum im. św. Jana Pawła II w Ostrowcu Świętokrzyskim. Kiedy Sikorski odmówił, sprawę skierowano do sądu.