Jarosław Kaczyński i Lech Wałęsa w sądzie w Gdańsku
Jarosław Kaczyński i Lech Wałęsa stawili się w czwartek w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Prezes Prawa i Sprawiedliwości pozwał byłego prezydenta m.in. za wypowiedzi dotyczące odpowiedzialności za katastrofę smoleńską. - Nie mogłem bratu wydawać jakichkolwiek poleceń - zeznał Kaczyński po fiasku negocjacji w sprawie ugody między stronami. - Mam swoje podstawy, by takie tezy głosić - upierał się Wałęsa. Ok. godz. 17 zakończyły się zeznania Kaczyńskiego i Wałęsy. 6 grudnia ma zapaść wyrok w procesie o naruszenie dóbr osobistych, jaki wytoczył prezes PiS Jarosław Kaczyński byłemu prezydentowi Lechowi Wałęsie.
Jarosław Kaczyński i Lech Wałęsa opuścili już budynek sądu.
Na sali wciąż jest pełnomocnik prezesa PiS i dwóch pełnomocników Wałęsy.
"Nie ukrywam, że nie jest to dla mnie miła okazja" - mówił Kaczyński na sądowym korytarzu. "A dla mnie miła" - odpierał Wałęsa.
Przed wejściem na salę sądową doszło do wymiany złośliwości między Kaczyńskim a Wałęsą. "Po co ja pana ministrem robiłem? O mój Boże" - powiedział Wałęsa do Kaczyńskiego. "A po co ja pana prezydentem?" - odparł szef PiS.
"Nie będziemy o tym rozmawiać" - odparł Kaczyński na uwagi Wałęsy, że to "on go wybrał". "Na początku dobrze nam się współpracowało, dopóki ich kontrolowałem było świetnie" - stwierdził Wałęsa.
Wymianę zdań uciął Kaczyński. "Ja nie zamierzam rozmawiać na tym poziomie, to jest inna kultura" - powiedział.