Na każdym ze spotkań wyborczych apeluje pan o mobilizację do ostatnich chwil przed ciszą wyborczą. Nie ufa pan sondażom, które dają zwycięstwo PiS? Jarosław Kaczyński: - Partia musi być do końca zmobilizowana, bo nie sondaże wygrywają wybory, wybory wygrywa się przy urnach. Pewna część wyborców decyduje na kogo oddać głos tuż przed wejściem do lokalu wyborczego, dlatego do samego końca trzeba przekonywać. Mamy bardzo dużo argumentów przemawiających za nami, przede wszystkim ten potężny, jakim jest nasza wiarygodność. Zapowiedzieliśmy różne rzeczy i je zrealizowaliśmy. I przed tą poprzednią kampanią, w 2015 roku i w trakcie kadencji zapowiadaliśmy kolejne programy i wszystko to zostało zrobione. O tym trzeba mówić naszym obywatelom, bo nie wszyscy interesują się polityką. Trzeba zachęcać do udziału w wyborach, to niezmiernie ważne, bo dobre wyniki sondaży mogą dodatkowo skłonić do bierności. Musimy za wszelką cenę być zmobilizowani jako partia, bo to jedyna droga, aby zmobilizować obywateli. We wtorek rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał opinię, z której wynika, że pytania prejudycjalne sądów w sprawie systemu dyscyplinarnego dla sędziów w Polsce należy uznać za niedopuszczalne. Jak pan ocenia tę opinię? - To opinia, z którą nie sposób się nie zgodzić. Miejmy nadzieję, że wyrok TSUE pójdzie w tym samym kierunku i zostanie uznana sytuacja traktatowa. Traktat jasno stwierdza, że te sprawy należą do jurysdykcji własnej państw. Nawiązując do tematu praworządności, we wtorek szef PO Grzegorz Schetyna oświadczył, że opowiada się za powiązaniem dostępu do funduszy unijnych z przestrzeganiem praworządności przez państwa UE. Jak pan ocenia te słowa? - W gruncie rzeczy tę wypowiedź można określić jako antypaństwową. Rzecz w tym, że w Polsce nie ma żadnego zagrożenia dla praworządności. To jest wyłącznie twierdzenie opozycji. W gruncie rzeczy to, co powiedział Schetyna, jest żądaniem, by wypłaty dla Polski, dla polskich rolników, polskiej gospodarki zależały od decyzji opozycji. Przy czym z góry wiadomo, jakie to decyzje będą, bo opozycja uważa, że jak nie oni rządzą, to praworządności nie ma. Sytuacja jest dokładnie odwrotna - jak oni rządzą, to rzeczywiście tej praworządności są deficyty i można dać na to mnóstwo przykładów. Kiedy my rządzimy, to owszem sądy, na które nie mamy żadnego wpływu, dosyć często prawo łamią i chcielibyśmy tę sytuację zmienić. Natomiast jeśli chodzi o tę praworządność, która jest wynikiem intencji władzy czy działań władzy, to tego rodzaju praworządność nie jest naruszana. Ze słów pana Schetyny wynika, że chce szkodzić Polsce, jeśli Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory. To jest przekroczenie wszelkiego rodzaju granic politycznej przyzwoitości. Zostały dwa tygodnie do wyborów, przed nami jeszcze dwie konwencje tematyczne - dotyczące zdrowia i rolnictwa. Czy padną podczas tych konwencji nowe propozycje dotyczące tych obszarów? - Jeśli chodzi o tematykę służby zdrowia, to padną pewne zapowiedzi, które dopełnią całości. Nie chcę jednak zdradzać szczegółów, poczekajmy do soboty. Natomiast, jeśli chodzi o rolnictwo, to wszystko będzie koncentrowało się wokół tych spraw, które rolnicy traktują jako najważniejsze, czyli wyrównanie unijnych dopłat do poziomu, jaki otrzymują rolnicy z krajów zachodniej Europy - 260 euro do hektara. Będzie też mowa o zapowiadanych wcześniej - i wyśmiewanych - 500 zł od krowy, czy 100 zł od świni. Chcemy doprowadzić do sytuacji, by również te mniejsze gospodarstwa miały szansę na rozwój. To jest droga do tego. W ostatni weekend premier Mateusz Morawiecki przedstawił pakt dla przedsiębiorców. Kiedy propozycje, które padły w Katowicach, zostaną przekute na projekty ustaw i kiedy można spodziewać się ich uchwalenia? - Z całą pewnością bardzo szybko. Rzecz jasna niektóre zmiany będą realizowane stopniowo, jak wprowadzenie np. 2 mln euro jako podstawy do 9-proc. CIT. W pierwszym etapie będzie zapewne milion. My naprawdę chcemy polskiej przedsiębiorczości pomóc, zachęcić ją do inwestowania, do innowacji, do postępu organizacyjnego. Do tego wszystkiego co tworzy postęp gospodarczy. Jedną stroną takiej operacji jest wspieranie przedsiębiorstw, a drugą jest działanie, by wyższe były płace. Postęp technologiczny i organizacyjny następuje zwykle wtedy, kiedy to się opłaca. Opłaca się to wtedy, kiedy praca jest droższa, tymczasem w Polsce praca jest ciągle bardzo tania. Chcemy doprowadzić do tego, żeby w Polsce opłacał się postęp, aby ci przedsiębiorcy, którzy chcą postępu w swoich przedsiębiorstwach mieli podstawy, także finansowe, do jego wprowadzenia. Chcemy też, aby mieli szanse na awans, czyli przechodzenia z małych do średnich, ze średnich do dużych, a z dużych do nawet tych największych. Sądzi pan, że dzięki tym propozycjom, paktu dla przedsiębiorców, uda się ich przekonać do programu PiS? - Nastąpiło pewne larum, trochę sztuczne, trochę wynikające z braku rozeznania w szczegółach propozycji. Chcemy, aby to larum opadło i sądzę, że w dużej mierze opada, i będzie opadało nadal. Podczas spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem USA Donaldem Trumpem podpisano deklarację o współpracy w dziedzinie obronności, to przełomowa sprawa? - Idziemy w tym kierunku, w którym szliśmy od dłuższego czasu i osiągamy w tym sukcesy. Niewątpliwie deklaracja powoduje, że poziom naszego bezpieczeństwa wzrasta i to z naszego punktu widzenia jest bardzo ważne. Kilka dni temu jedna ze stacji telewizyjnych podała informacje dotyczące oświadczeń majątkowych Mariana Banasia. Czy oświadczenie, które wydał prezes NIK pana przekonuje? Opozycja domaga się jego natychmiastowej dymisji. - Opozycja zawsze się domaga wyciągania konsekwencji wobec innych, ale nie wobec siebie, wobec osób, które mają zarzuty karne. Były prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski miał zarzuty, a opozycja niczego się od niego nie domagała. Dlatego, uważam, nie należy traktować tych postulatów opozycji poważnie. Sprawa musi być wyjaśniona do końca. Nasza zasada jest prosta: nie ma świętych krów, osłony, wyjaśniamy sprawę. Drugiego Kwiatkowskiego nie będzie. Ale wyjaśniamy sprawę nie na zasadzie, że z góry ktoś jest winien. Jeżeli ktoś - jak Marian Banaś - zabrał co najmniej dwieście kilkadziesiąt miliardów przestępcom, to ma wrogów i ci wrogowie mogą posunąć się do daleko idącej operacji, żeby kogoś takiego skompromitować. Niczego nie przesądzamy, czekamy na rozstrzygnięcia. Niedawno jeden z tabloidów skrupulatnie przeanalizował zdjęcia teczek, które znajdują się w Biurze Prezydialnym partii m.in. Daniela Obajtka. Ponadto - według tabloidu - lubi pan donosy i ma teczki na każdego? - Teczki rzeczywiście są, nawet z czasów PC. Cały czas porządnie prowadzimy dokumentację. Dba o to pani dyrektor Barbara Skrzypek. Archiwa codziennie narastają i są uporządkowane tak, aby można było coś w nich znaleźć. Jeżeli chodzi o prezesa Obajtka, bardzo dużo o nim się pisało, nawet gdy był wójtem w Pcimiu. On sam też dużo do nas pisał, przedstawiał mnóstwo pomysłów. To są na ogół jego listy. One lądują w takiej teczce. Tak samo archiwizujemy inne listy, czy odpowiedzi na nie. Przy okazji, pana Obajtka oceniam bardzo wysoko i mam nadzieję, że wielkie plany, które realizuje, udadzą się z wielkim pożytkiem dla Polski. Tych pism, skierowanych do nas, jest mnóstwo. Przychodzą codziennie. Żadnych tajemnic w nich jednak nie ma. Nawet teraz, tuż przed rozmową, dostaliśmy informację w sprawie niebezpiecznego odcinka drogi, na której dochodzi do wypadków śmiertelnych i potrzebna jest ścieżka rowerowa. W takim wypadku interweniujemy, interweniuję od razu, w razie potrzeby odpisuję. Czyli nie ma takiej sytuacji, że zostawia pan polityka czy ważną osobę z teczką, mówiąc: "Czytaj, to są materiały na Ciebie"? - Tabloidy wymyślają różne rzeczy. Nie przypominam sobie, żebym pokazywał komuś jakąś teczkę. Chociaż polityków, na temat których przychodzą niepokojące informacje, wprost pytam o szczegóły albo proszę o pisemne bądź telefoniczne wyjaśnienia. Zwykle są wystarczające. Rafał Białkowski, Tomasz Grodecki