Kaczyński w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" ocenił, że gdyby Polska nie zaangażowała się w pomoc Ukraińcom, byłaby w dużo większym niebezpieczeństwie niż teraz. - Poziom zagrożenia byłby nieporównywalnie większy, dodatkowo nasza pozycja na arenie międzynarodowej by spadła. Ulokowalibyśmy się w gronie państw prorosyjskich, moralnie ponieślibyśmy porażkę. Jednym słowem silne zaangażowanie we wspieranie Kijowa to decyzja ze wszech miar słuszna: jest dla Polski najbezpieczniejsza, najlepsza politycznie i stawiająca nas w jak najkorzystniejszym świetle - podkreślił. Wskazywał, że Ukraina wciąż potrzebuje naszego wsparcia. - Rola naszej ojczyzny w tym arcyważnym dla bezpieczeństwa świata procesie jest kluczowa. Dlatego wzrosły również nasza pozycja i znaczenie - dodał. Kaczyński przyznał, że nie traktuje zagrożenia użycia broni atomowej przez Rosję jako bardzo prawdopodobnego, choć - podkreślił - nie można powiedzieć, iż to zagrożenie minęło. - Putin dostał bardzo jasny sygnał, jakie będą tego konsekwencje dla niego, jego środowiska i dla całego tego ludobójczego państwa - dodał. - Zapowiedź zniszczenia floty czarnomorskiej i wszystkich sił rosyjskich w Ukrainie w razie użycia w jakimkolwiek zakresie broni atomowej jest całkowicie realna i możliwa do wykonania bez użycia pocisków jądrowych. W Moskwie to wiedzą - zaznaczył prezes PiS. Przyznał, że obawia się, iż wojna szybko się nie skończy. Zaznaczył, że słyszał różne prognozy, zaś skrajna wskazywała na rok 2030 jako potencjalny moment jej zakończenia. - W moim odczuciu nie potrwa aż tak długo, być może nawet krócej, niż nam się wydaje - mówił. Dodał jednak, że nie zna wiarygodnych analiz przewidujących zakończenie wojny w perspektywie miesięcy. Pomoc militarna dla Ukrainy. "Potrzebujemy głębokiego oddechu" Kaczyński ocenił, że choć wojna jest zawsze nieprzewidywalna, to nie sądzi, by był - na dziś - plan rozszerzenia tego konfliktu na kolejne państwa. - Ale przecież Kreml nie ma pełnej kontroli nad tym, co dzieje się na froncie. Tak jest zawsze. Jest groźba, iż Rosjanie będą chcieli przeprowadzić pewne operacje, których do tej pory nie podjęli. I od razu mówię, że nie chodzi o użycie broni atomowej - powiedział prezes PiS, dodając, że nie może opisać tych działań "ze względu na bezpieczeństwo". Pytany o możliwości dalszej pomocy Ukrainie, Kaczyński podkreślił, że jeśli chodzi o wsparcie militarne to potrzebujemy "głębokiego oddechu, żeby nie dostać zadyszki". - Wspieranie Ukrainy jest priorytetem, ale musimy pamiętać o rozwoju naszego potencjału obronnego - podkreślił. Dodał, że będziemy wspierać Ukrainę w każdy inny sposób. Prezes PiS: Decyzje unijne nie są merytoryczne Jarosław Kaczyński w wywiadzie mówi także o zbliżających się wyborach. - Musimy zachować jedność, jeśli chcemy wygrać - podkreślił. - Rozumiem ambicje, rozumiem inne oceny różnych kwestii, ale każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie: co jest naszym celem? Realizacja tych pierwszych czy dywagacje na temat tych drugich albo zwycięstwo i utrzymanie władzy. Znam stanowisko pana ministra Ziobry i znam opinię pana premiera w sprawie polityki europejskiej. Na nasze negocjacje trzeba jednak patrzeć szerzej, bo ich efekt ma wpływ nie tylko na uruchomienie lub zablokowanie konkretnych funduszy, lecz także na nasz wizerunek gospodarczy - mówił. Zdaniem Kaczyńskiego jesteśmy jako kraj w "dwóch głównych rodzajach uwikłania: jeden to Unia, drugi to rynek światowy". - Pewne działania na forum unijnym muszą być prowadzone nie ze względu na instytucje Wspólnoty, lecz na nasz wizerunek w światowej przestrzeni gospodarczej. To nam się opłaca, nawet jeśli jesteśmy mocno przekonani, że decyzje unijne nie są merytoryczne. Mam wrażenie, że minister Zbigniew Ziobro lekceważy ten aspekt - dodał. Jarosław Kaczyński: Mamy bardzo realną szansę na utrzymanie władzy Kaczyński przekazał, że poparcie dla PiS waha się między 32 a 36 proc., zaś PO ma - według niego - 10 punktów procentowych mniej. - Nie uważam, że dziś wygralibyśmy wybory w sposób bezwzględny, to znaczy mielibyśmy samodzielną większość. Ale dziś nie ma wyborów. W ciągu tych 10 miesięcy mamy jeszcze ogromną szansę, by tego dokonać - oświadczył. Jako "bardzo realną" uznał szansę na utrzymanie władzy. - Bardziej realną niż wygrana naszych przeciwników i utworzenie przez nich rządu. Musimy być zdeterminowani i zmobilizowani. Paradoksalnie największym wyzwaniem, z którym musimy się zmierzyć, jest brak wiary części naszego środowiska w zwycięstwo i utrzymanie rządów. I to brak wiary oparty na dość irracjonalnej przesłance. Z jakiegoś powodu część ludzi uwierzyła, że w Polsce nie da się utrzymać władzy przez dłużej niż dwie kadencje. Dała sobie wmówić taki absurdalny i bardzo szkodliwy dla nas przekaz, a on nie ma żadnego potwierdzenia w historii Europy. Jest mnóstwo przykładów na wielokadencyjne rządy. Jakaś grupa ludzi dała sobie wmówić, że to się nie może udać - mówił prezes PiS. Prezes PiS o priorytetach Kukiza: Przy tej konstytucji są wręcz niemożliwe Kaczyński przyznał, że wierzy, że Zjednoczona Prawica wystartuje w jesiennych wyborach w tym kształcie, w którym jest dziś. Nie wykluczył jednocześnie poszerzenia jej składu. - Podstawą jest na pewno koalicja, która dziś stoi za rządem - dodał. Pytany o środowisko Pawła Kukiza, prezes PiS wskazał, że jego priorytety są "bardzo trudne do zrealizowania, a wręcz przy tej konstytucji niemożliwe". Jak podkreślił, sędziowie pokoju w kształcie znanym z Wielkiej Brytanii czy USA nie są do przeniesienia na polski grunt prawny. - Rozmowy w tej sprawie ciągle trwają, zobaczymy do czego nas doprowadzą - dodał. Czytaj też: Ile prądu zużywają lampki choinkowe? Nie zdziw się przy płaceniu rachunku