Wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego przypomniał, że na dziś decyzji o przesunięciu wyborów nie ma. "Nie ma decyzji na 'tak', ale przedwcześnie jest, żeby podejmować decyzję na 'nie'" - podkreślił w radiu Plus. Zaznaczył, że wprowadzenie stanu nadzwyczajnego przesunęłoby wybory. Gowin ocenił, że jesienny termin wyborów może być niefortunny. Jak wskazał, część epidemiologów prognozuje, że przypadnie wówczas druga fala zarażeń koronawirusem. "Dzisiaj mamy podejmować decyzję, że będziemy zmuszać Polaków do głosowania jesienią, kiedy być może sytuacja będzie znacznie trudniejsza, niż obecnie?" - pytał prowadzącego rozmowę. "Z całą pewnością wtedy - jesienią - powinniśmy koncentrować się na walce z katastrofalnymi skutkami gospodarczymi pandemii wirusa" - ocenił. "Uczciwe postawienie sprawy powinno brzmieć: dobrze, przesuwamy wybory, ale na wiosnę przyszłego roku - czyli o rok" - ocenił Gowin. "I jeśli opozycja poparłaby takie rozwiązanie, to ja będę przekonywał moich kolegów ze Zjednoczonej Prawicy, że warto ten scenariusz rozważyć" - powiedział w piątek w radiu Plus. Co z maturami i rekrutacją na studia? "Jeżeli po świętach wrócimy do szkół, wrócimy na uczelnie, to żadne terminy nie będą musiały zostać przesunięte" - wskazał Jarosław Gowin w radiu Wnet, pytany przez Krzysztofa Skowrońskiego o matury i rekrutację na studia. Wicepremier przyznał, że przełożenie wyborów w związku ze stanem nadzwyczajnym będzie się wiązało również z przełożeniem m.in. egzaminów dojrzałości. "Oczywiście to są kostki domina. Jeżeli zdecydujemy się na jedną zmianę, to konsekwencją będą zmiany w innych obszarach" - stwierdził Gowin.