Marcin Zaborski, RMF FM: Potrzebna jest komisja śledcza w Sejmie, która sprawdzi, zbada jak rząd kupuje śmigłowce dla polskiej armii? Janusz Zemke:Nie, ja uważam, że to za szybko jednak, bo wie pan, gdyby iść taką linią, to przypuszczam, że za chwilę będzie w tym obszarze - jeśli chodzi o zakupy sprzętu wojskowego - ileś dalszych kłopotów, no to co, po każdej takiej sprawie mamy komisję śledczą... Platforma Obywatelska się pospieszyła z tym wnioskiem? Ja uważam, że jest to za szybki wniosek, że jednak droga powinna być taka, że najpierw ta debata, taka bardzo fachowa i głęboka powinna odbyć się w Sejmie, myślę, że na komisji... Naprawdę pan spodziewa się pan fachowej debaty w Sejmie? To jest spór polityczny czy merytoryczny? Spór ma charakter polityczny i merytoryczny, ale jednak liczę bardzo mocno na to, że mamy w gronie posłów w tej komisji, grupę osób, które się na wojsku znają, a jeśli się nie znają, to zawsze mogą się spytać tych, którzy się na technice znają. Jestem tutaj człowiekiem mocnej wiary. Jeśli przed chwilą dobry był Caracal, a teraz słyszymy, że dobry jest Black Hawk, to znaczy, że albo te maszyny nieszczególnie się między sobą różnią, albo któryś z wyborów jest zły. No chyba, że nagle zmieniły nam się potrzeby w polskiej armii. No właśnie. Wie pan, to pytanie zadaję sobie sam, co jest właściwie nowego... No to co się stało? Moim zdaniem to zadecydowała niestety polityka głównie... Czyli spór jest polityczny. Przed chwilą mówił pan, że merytoryczny. Nie, nie. I merytoryczny. Na pierwszym miejscu jest to polityka, a na drugim miejscu są to - moim zdaniem - pewne bardzo ważne kwestie związane z techniką, bo nie są to takie same śmigłowce, to trzeba powiedzieć wprost. To co teraz chce Polska chce kupić, to są śmigłowce mniejsze znacznie. One też pewnych zdolności nie mają, więc warto by także wiedzieć, co to się stało, że nagle polski MON odstępuje od wymogów, które były tak piekielnie ważne jeszcze ponad rok temu. To kto podejmuje decyzję o tym jaki sprzęt jest polskiej armii potrzebny? To są urzędnicy w ministerstwach czy wojskowi, którzy potem z tego sprzętu korzystają? Ja może powiem jak powinno być, a jak niestety jest. Decydować powinni przede wszystkim wojskowi, bo my to kupujemy po to, żeby wojsko uzyskało nowe zdolności do działania, czyli że tutaj - jeśli chodzi o technikę - to najważniejszy głos powinien należeć do wojskowych... A nie jest? Nie należy? ...natomiast to, co się w tym momencie stało, to pan minister pojechał do zakładu, powiedział, że bierzemy w tym roku dwa śmigłowce z Mielca, a w następnym sześć. To nie jest żaden przetarg... Ministerstwo nie słucha tego, co mówią wojskowi? Słabo słucha. Proszę zauważyć co się dzieje od trzech dni. Otóż ja nigdzie nie zauważyłem, by na ten temat wypowiedział się jakikolwiek pilot czy dowódca. Tylko wypowiadają się politycy, dlatego że pan minister dokonał tutaj - tak mówiąc fachowo - zakupu z wolnej ręki. Tylko to była wolna ręka pana ministra Antoniego Macierewicza. Czy mógł to zrobić? Moim zdaniem - jeśli chodzi o formalną stronę - to mógł, ale tylko gdyby się pojawiły jakieś awaryjne sytuacje związane z pilnymi potrzebami wojska. Wtedy można od przetargu odstąpić. Ale moim zdaniem nic takiego się nie stało w przeciągu kilku dni. Ja powiem jaki będzie tego finał. Otóż finał tego dzisiaj jest taki, że nie do końca wiemy ile śmigłowców Polska kupi, nie wiemy jaka będzie ich cena, czyli - krótko mówiąc - to co się dzisiaj dzieje jest niestety bardzo mało przejrzyste. A to się zawsze źle kończy. Minister pewnie powie, że no był przetarg, ten przetarg skończył się niczym, nie mamy już czasu na to, żeby nowy przetarg od początku rozpisywać. Musimy coś kupić, żeby zapewnić armii funkcjonowanie. No tak, ale gdyby tę logikę przyjąć, to w następnym przetargu będzie można zrobić też podobnie. Negocjować tak, że się nic wynegocjować nie da i potem powiedzieć, że kupujemy tutaj. Podkreślę jeszcze raz, my mówimy o wydatkowaniu pieniędzy publicznych, o wydatkowaniu gigantycznych kwot, więc wszystko powinno być transparentne, a tutaj nie jest. Każdego dnia mamy inny sygnał. Po prostu nie do końca wiemy dlaczego chcemy kupić, przykładowo tak powiem, w tym roku dwa, a w następnym sześć. Nie do końca wiemy jakie będą ich typy i nie wiemy jaka będzie tego cena. A pamiętajmy, że za to każdy z nas na końcu będzie musiał płacić. Pan jako minister obrony kupiłby te śmigłowce w przetargu od nowa rozpisane? Absolutnie nie. Panie redaktorze, w czasach, kiedy ja byłem w MON-ie odpowiadałem za zakupy samolotów wielozadaniowych, transporterów, i rożnych rakiet. Nigdy się przy takiej skali przetargu, gdy mówimy o miliardach złotych, nie decydowaliśmy na kupno z wolnej ręki, dlatego że - podkreślę z całą po prostu mocą - oznacza to mało przejrzyste procedury i nie mamy wtedy wpływu na cenę, bo jak jest przetarg, to trzeba podać cenę. A tutaj ja się pytam o dwie rzeczy, których tutaj dzisiaj nie ma: jaka jest cena i czy będzie z tego offset jakikolwiek. Ponad rok temu mówił pan, obserwując ten przetarg, że nie należy dać się nabrać na obietnicę Francuzów, i że po wygraniu przetargu wcale nie zadbają o tak duże inwestycje w Łodzi jak mówią. Przekonywał pan, że przy produkcji Caracali pracę znajdzie najwyżej kilkaset osób, a nie kilka tysięcy, jak obiecywali Francuzi. Tak. I ja to podtrzymuje. Czyli poprzedni rząd dał się nabrać Francuzom? Tak, wie pan, bo to jest zawsze tak, że uczestnicy przetargów opowiadają, że tak powiem, piękne rzeczy, a my to musimy sprawdzać i weryfikować. I moim zdaniem to, co Francuzi mówią że by tam było w sumie 6 tysięcy etatów, no przepraszam bardzo, zachowajmy powagi troszkę. No za 50 Caracali, no to by to oznaczało, że na jeden byłoby 150 nowych miejsc pracy. Nie, więc to o czym mówię to jest rzecz cała na tym, że my musimy twardo weryfikować te oferty, i od tego my jesteśmy, a inni opowiadają. Oferta offsetowa przy okazji F16 kupowanych przez Polskę też się twardo zweryfikowała i pewnie pan najlepiej o tym wie. Miały być złote góry, a wyszło jak wyszło. Raport NIK z 2009 roku pokazał, że jedynie co czwarty ze zrealizowanych projektów wtedy cokolwiek dobrego polskiej gospodarce przyniósł. Na czym polega zasadnicza różnica. Otóż Polska nigdy w swoich dziejach nie produkowała samolotów takich, jak "F", prawda? Myśmy nigdy tego typu samolotów nie produkowali. Natomiast jeśli chodzi o śmigłowce, to mamy dużą siłę i potencjał i tu byliśmy w sytuacji zupełnie innej. Czyli dobrze, że minister Macierewicz szuka tych śmigłowców w polskich zakładach, w polskich fabrykach? Ale Łódź moim zdaniem też leży w Polsce póki co, a do tego warto dodać, że to jest zakład, którego właścicielem jest państwo. Otóż, ja bym się nie chciał wdawać w dyskusje czy byłaby lepsza Łódź, Mielec, czy Świdnik, tylko chciałbym mieć jasność o kryteriach. Dlaczego jest ten, albo czemu jest inny, ile to kosztuje i czy będzie offset z tego,aA póki co, to nie wiemy nic. Mamy spektakle polityczne, bo każdego dnia i pani premier i minister jeżdżą do zakładów innych i mówią im, że będzie dobrze. Francuzi zapowiadają, że będą się domagać odszkodowania. Rząd się pana zdaniem wybroni? Wie pan, ja zakładam, że procedury przetargowe przygotowywane jeszcze cztery lata temu, były tak pomyślane, żebyśmy kar nie musieli płacić. Liczę tutaj na to, że pion prawny w MON, który był zawsze kompetentny, przygotował te procedury na tyle dobrze, że nie będziemy musieli płacić. Panie pośle, SLD jeszcze oddycha? Oddycha, no a co ja robię? Ja jestem członkiem SLD całe życie, jak pan słyszy, oddycham, a nawet czasami po pana pytaniach łapię nieco głębszy oddech. A wierzy pan, że Sojusz Lewicy Demokratycznej jeszcze się wysoko wzniesie? Bałbym się może słowa "wysoko", ale to, że się lewica w Polsce wzniesie, to moim zdaniem są na to szanse. A jeśli chodzi o lewicę, to zawsze jest tak, że jak jest taki bardzo silny przechył prawicowy - a my go dziś mamy w Polsce - to na zasadzie wahadła potem to wahadełko ze strony prawej przez centrum powinno przemieszczać się na lewą stronę, a tam bez SLD moim zdaniem jakiejś siły poważniejszej politycznie zbudować się w Polsce póki co nie da.