- Znałem go wiele lat. Był moim pedagogiem w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie w latach 60. Był o 10 lat starszy ode mnie. Uczył mnie mówienia prozą. Na tym roku byli: Wojciech Pszoniak, Jerzy Szejbal. Janusz był bardzo ciepłym pedagogiem. Uczył nas trzy lata. Umiał ośmielić studentów. Wiadomo, aktorstwo to przełamywanie barier, podjęcie ryzyka - dodał Łukaszewicz. Łukaszewicz wspomina też wspólne krakowskie lata: - Wtedy Kraków chodził posłuchać jego pięknego głosu do Teatru Słowackiego, gdzie grał główne role. Statystowaliśmy w "Nocy Listopadowej", gdzie wcielił się w postać Wysockiego. Grał wspaniale w "Urzędzie" Tadeusza Brezy. Grał i śpiewał w "Krakowiakach i góralach". To była krakowska gwiazda. Potem przeniósł się do Warszawy i związał na całe życie z Teatrem Polskim. W latach 70. za dyrekcji Augusta Kowalczyka, znów zachwycał swoim śpiewem w śpiewograch Ernesta Brylla i Katarzyny Gaertner, których kilka powstało. Śpiew był jego pasją. - Nasze środowisko ceni go najbardziej za rolę Witkacego w filmie Grzegorza Dmowskiego - wspomina jeszcze Łukaszewicz. - Musiał podjąć ryzyko ekstrawagancji, przybierania min, specjalnego sposobu mówienia. To była bardzo zarysowana postać. Przyniosła mu wiele nagród. Ludzie natomiast pokochali go, jako Piłsudskiego. Wcielał się chętnie w tę postać. To była okazja do ogłaszania słów marszałka, z którymi się identyfikował. Były to ostre i mocne słowa. Łukaszewicz podkreślił że Zakrzeńskiemu bardzo bliska była tematyka szlachecka. - Odkąd zagrał w "Nad Niemnem", darzył ogromnym szacunkiem ludzi ze szlachty. Fascynowały go dwory szlacheckie, zaścianki. Stworzył program telewizyjny dla ludzi chcących opowiedzieć o swoich szlacheckich korzeniach. Ja sam brałem udział w tym programie". Zakrzeński pisał felietony dla młodzieży w piśmie "Filipinka", o zasadach dobrego zachowania. Napisał książeczkę o tym, jak należy mówić, ładnie mówić - przypomniał Łukaszewicz. - Późniejsze lata nie dały mu wielkiej satysfakcji w teatrze. Oczywiście był na scenie, lecz nie tak intensywnie. Kiedy na nią wchodził, po prostu zwracał uwagę. Był... - mówił Łukaszewicz. - W pewnym momencie oddał się Polsce. Był głębokim patriotą. Brał udział w festiwalach pieśni patriotycznych. Niedawno spotkałem młodego człowieka, który zna piękny głos Janusza z serialu "M jak Miłość". I tu się zamyka łuk jego popularności, którą przyniósł mu głos - podsumował Łukaszewicz. - Janusz chciał być przewodnikiem dla młodszych pokoleń...". Janusz Zakrzeński (1936-2010) zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Rządowy samolot po nieudanej próbie lądowania rozbił się o ziemię. Zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.