Syn legendarnej działaczki Solidarności przyznał, że czuje także "specyficzną ulgę", iż ciało jego matki odnalazło się i będzie mogło w końcu spocząć "u boku kochanego mężczyzny". Pogrzeb planowany jest na piątek, 28 września. Janusz Walentynowicz dodał, że podczas identyfikacji w Moskwie rozpoznał swoją matkę ze stuprocentową pewnością. - Jej ciało zachowało się w niemal idealnym stanie, nie było w żaden sposób rozczłonkowane. Nie zauważyłem żadnych obrażeń, czy nawet siniaków - podkreślił. Wnuk działaczki Solidarności Piotr Walentynowicz powiedział w TVN24, że w Moskwie "reszta już należała do strony rosyjskiej i polskiego rządu, które pracowały ramię w ramię, jak jeden mąż z drugim mężem i wszystko miało być podobno perfekcyjnie". - To nie są moje słowa - to słowa pana premiera i pani Kopacz - powiedział Piotr Walentynowicz. Piotr Walentynowicz dodał, że w dokumentacji, z którą mógł się zapoznać, nie znalazł "żadnych polskich podpisów, natomiast pani Ewa Kopacz i premier twierdzą, że było bardzo wielu polskich specjalistów i przedstawicieli, więc myślę, że od tego należałoby zacząć zadawanie pytań: kto był i kto za to odpowiadał". W ubiegłym tygodniu - w poniedziałek i wtorek - prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich była - jak potwierdzili jej bliscy - Anna Walentynowicz; drugą - według informacji medialnych, gdyż bliscy i prokuratura nie ujawnili personaliów - Teresa Walewska-Przyjałkowska. Naczelna Prokuratura Wojskowa potwierdziła we wtorek, że z przeprowadzonych badań genetycznych wynika jednoznacznie, że ekshumowane w zeszłym tygodniu ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej "zostały ze sobą wzajemnie zamienione".