W rozmowie z "Rzeczpospolitą" Janusz Lewandowski odniósł się do spotu PiS, którego jest antybohaterem. "Janusz Lewandowski zarabia ponad 50 tys zł jako europoseł i arogancko zapewnia, że w Polsce nie ma głodnych dzieci" - słyszymy w filmiku. PiS zarzuca też Lewandowskiemu, że jako minister przekształceń własnościowych "wyprzedał polskie przedsiębiorstwa" i "oszukał miliony Polaków". "Język spotu, odkurzający prywatyzacyjne uprzedzenia, wzięty jest żywcem z Tymińskiego i Leppera. (...) Jakaś moja cegiełka tkwi w tym niezwykłym dziele zbiorowym Polaków, jakim jest gospodarka 2,5 razy silniejsza niż w roku 1990. Czy [Marcin] Mastalerek i jemu podobni potrafiliby wskazać cokolwiek własnego?" - pyta Lewandowski. "Zarobkami zaś potrafię się dzielić i mógłbym tym zawstydzić europosłów PiS, którzy też zarabiają w euro" - dodał rozmówca "Rzeczpospolitej". Janusz Lewandowski wylicza, że obietnice PiS - 500 złotych na dziecko, 8 tys. kwoty wolnej od podatku i podniesienie emerytury do minimum socjalnego - to koszt na poziomie 60 miliardów złotych rocznie. "Od czasu Tymińskiego nie było takiej hodowli gruszek na wierzbie, jaką proponuje PiS. Powtórzę: obietnice obciążające budżet 50-60 mld zł rocznie to jest podwojenie dziury budżetowej. Spełnienie obietnic PiS skończyłoby się ruiną finansów publicznych" - uważa Janusz Lewandowski. Więcej w "Rzeczpospolitej".