W czwartek Sejm przyjął uchwałę będącą odpowiedzią Sejmu na prowokacyjne wypowiedzi prezydenta Rosji Władimira Putina. Jeden tylko poseł wyłamał się, nie wstał i nie oklaskiwał uchwały - to Janusz Korwin-Mikke z Konfederacji. O zachowaniu Janusza Korwin-Mikkego poinformował na Twitterze szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Poseł Konfederacji tłumaczył swoje zachowanie we wpisie na Facebooku. "Nigdy nie ukrywałem, że pogardzam d***kracją i mam w nosie stadne zachowanie. D***kracja to rządy głupoty - a, niestety, Polacy starają się być bardzo d***kratyczni" - napisał Janusz Korwin-Mikke. Polityk przyznaje, że "w tym przypadku JE Włodzimierz Putin powiedział o Polsce kupę głupstw". "Wydrwiłem to oczywiście - jako publicysta. Ba: nawet odgadłem chyba, co powodowało, że prezydent Federacji Rosyjskiej popełnił te głupoty (i napisałem to: III RP zrobiła Mu drobne świństwo - ale zabolało; uuuch, jak zabolało!). Były to jednak wypowiedzi z konferencyj prasowych p.Putina, a nie jakieś oficjalne oświadczenia - więc polskiemu prezydentowi i premierowi NIE WOLNO było w tej sprawie zabierac oficjalnie głosu. To jest do wyśmiania - a nie do poważnego potraktowana. Poważne potraktowanie bzdury powoduje, że zaczyna ona być traktowana powaznie. Poważna polemika z głupstwem dodaje głupstwu powagi. Proszę zauważyć: JE Włodzimierz Putin nie jest w Europie i USA lubiany. Zatem to, co On mówi, jest traktowane z nieufnością: nikt Mu nie wierzy. Jednak rząd polski też nie jest lubiany - więc jego protesty szkodzą sprawie. I nasi durni politycy wpadli w tę pułapkę" napisał Janusz Korwin-Mikke. Jego zdaniem Sejm "nie powinien zajmować się głupotami prezydenta Rosji".