W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył proces do 12 czerwca, ponieważ o jego terminie nie udało się zawiadomić Teresy Wójcik i Leszka Misiaka - autorów publikacji pt. "Trenerzy Kaczmarka. Co łączy Janusza Kaczmarka z Rosją?". Pozwani wnoszą o oddalenie pozwu. W artykule napisano, że "polskie służby specjalne sprawdzają, czy Janusz Kaczmarek nie miał rosyjskich kontaktów". W materiale sugerowano, że były minister obawiał się przesłuchań przed sejmową speckomisją i prokuraturą w związku z "aferą gruntową" w ministerstwie rolnictwa. Według gazety, eksperci specjalizującej się w kształtowaniu wizerunku firmy PR-owskiej mieli przygotowywać do nich Kaczmarka we Włoszech, gdzie przebywał na urlopie. On sam zaprzeczył, by takie zdarzenie miało miejsce. Gazeta wskazywała, że wśród klientów firmy PR, która miała szkolić Kaczmarka, są m.in. podmioty należące do Ryszarda Krauzego oraz to, że jej eksperci pracowali m.in. dla spółki branży paliwowej J&S, "wokół której pojawiły się podejrzenia, że założyły ją rosyjskie służby specjalne". Zaczął się już proces karny Kaczmarka, oskarżonego w trybie prywatnym przez SLD o zniesławienie ugrupowania "nieprawdziwą wypowiedzią", że widział listę polityków SLD, którzy mają konta w Szwajcarii ze środkami pochodzącymi prawdopodobnie z przestępstw. SLD wytoczył też Kaczmarkowi za to oddzielny proces cywilny, żądając przeprosin i wpłaty 15 tys. zł na rzecz PCK. Kaczmarka odwołano w sierpniu 2007 r. z MSWiA, bo "znalazł się w kręgu podejrzenia" w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. 30 sierpnia zatrzymano go, razem z b. szefem policji Konradem Kornatowskim i ówczesnym szefem PZU Jaromirem Netzlem. Ma zarzut zatajenia spotkania z Ryszardem Krauzem w lipcu w hotelu Marriott i utrudniania śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA - za co grozi do 5 lat więzienia. Nie zarzucono mu zdrady tajemnicy samej akcji. Sąd uznał potem jego zatrzymanie za "bezzasadne i nieprawidłowe". Kaczmarek mówi, że nie był źródłem przecieku; nie ujawnia jednak, czemu ukrywał spotkanie z Krauzem.