"Trawestując Winstona Churchilla, żegnam się z wami słowami - to nie jest koniec. To nawet nie jest początek końca. 9 lipca 2015 roku publicznie wyznaczyłem sobie cele czteroletniej kadencji na stanowisku prezesa Telewizji Polskiej. Nagle, bez żadnej przyczyny i wbrew zasadom demokratycznego państwa, moja kadencja została skrócona do kilku miesięcy. Odchodzę w przeświadczeniu, że w tym krótkim czasie udało nam się wspólnie wiele wartościowych przedsięwzięć" - napisał Daszczyński. Z kolei ustępujący prezes Polskiego Radia Andrzej Siezieniewski powiedział PAP, że informacja o wyborze nowych władz spółki dotarła do niego podczas urlopu. "W tej chwili jestem na urlopie i nie za wiele wiem o tym, co się wydarzyło. W tej chwili trudno mi cokolwiek powiedzieć, wolałbym najpierw wiedzieć, jak wygląda sytuacja, co mnie spotyka i dlaczego. Nic nie wiem na temat sposobu, w jaki mam się rozstać z moją firmą. Mam nadzieję, że dowiem się w poniedziałek" - powiedział Siezieniewski.