Biegły wstępnie stwierdził, że koń miał intoksykację organizmu wywołaną zastojem żylnym na podłożu prawdopodobnego skrętu okrężnicy - poinformowała Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Podkreśliła, że w sprawie padnięcia zwierzęcia prowadzone są intensywne działania. Dodała, że prokuratorzy wczoraj w stadninie zabezpieczali próbki paszy i przesłuchiwali świadków. Postępowanie prowadzone jest w ramach śledztwa wszczętego po padnięciu poprzedniego konia w stadninie. Dotyczy ono także sprawy możliwych nieprawidłowości w gospodarowaniu stadniną. W najbliższych dniach padnięcia koni mają zostać wydzielone do odrębnego postępowania. Przedwczoraj minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel zwrócił się do Prokuratora Generalnego o objęcie sprawy osobistym nadzorem. W oświadczeniu napisał, że "szczegółowe okoliczności zdarzeń oraz taka sama w każdym przypadku przyczyna zgonu, rodzą uzasadnione podejrzenie, że śmierć trzeciej klaczy to efekt celowego działania osób trzecich". Zbigniew Ziobro poinformował dziś, że osobistego nadzoru nie będzie. "Jutro nad Prokuraturą Regionalną w Lublinie kierownictwo obejmie nowa szefowa. Wspólnie ze swoim zastępcą będą nadzorować to postępowanie" - powiedział Zbigniew Ziobro. Minister dodał, że ma zaufanie do swego wyboru personalnego, a także poinformował, że postępowanie jest prowadzone bardzo szeroko pod kątem różnych wersji wydarzeń, które mogły mieć miejsce w stadninie. W podobnych okolicznościach i z podobnych powodów 17 marca padła klacz Preria, która również w ramach dzierżawy przebywała w Stadninie Koni Janów Podlaski. Jak informowała wtedy Agencja Nieruchomości Rolnych, stało się to "w wyniku nagłego zachorowania". Z kolei w październiku 2015 r. w podobnych okolicznościach, z powodu skrętu jelit, padła inna utytułowana klacz janowskiej stadniny - Pianissima.